top of page
powiedzaaaaa

.

W sobotę wieczorem nie chciałem siedzieć i chlać samotnie w pustym domu, bo wiedziałem, że jeśli to zrobię, poczucie osamotnienia i marnowania życia zmiażdży mnie jak prasa wewnątrz śmieciarki. Ta, którą bohaterowie filmów blokują jakąś rurą czy prętem. Wziąłem więc piwo w torebkę i pijąc je szedłem w stronę miasta. Doszedłem do obskurnej pijalni piwa, która wkrótce będzie moją ulubioną, a o której pisałem parę miesięcy temu. Starsza pani sprzedaje tam alkoholikom 50-tki zza małego kantorka, muzykę puszcza ze starego odtwarzacza kaset i płyt CD, jakie kupowano dzieciom na komunie w końcówce lat 90-tych, a na półce stoi kilkanaście książek z odzysku. Wypatrzyłem wśród nich autobiografię Pele, kupiłem piwo w kuflu i usiadłem z tą książką przy stoliku pośród głośnych pijaczków i ich kobiet śmierdzących fajkami, patologią i pijackim sexem bez zabezpieczenia. Czytać oczywiście mi się nie chciało, ale zdjęcia obejrzałem. Fajny, klimatyczny lokal dla degeneratów. Wypiłem i poszedłem dalej, do centrum, gdzie zahaczyłem o główny pub w mieście, "Pijalnię piwa i wódki", wnętrzem (i tylko wnętrzem) wystylizowaną na czasy PRLu. IPA to ostatnimi czasy mój ulubiony gatunek piwa, zwłaszcza odkąd zniknął z Kauflandu mój Grand Imperial Porter i nie ma go już nigdzie w tym zapyziałym mieście.


Może i nie czułbym się źle siedząc samotnie przy barze, gdyby nie fakt, że rozglądając się po pubie, znalazłem wzrokiem kilku równie osamotnionych facetów co ja i ten widok wydał mi się tak smutny i żałosny, że nie chcąc być wziętym za równie politowania godnego, posiedziałem tam z pół godziny, wypiłem dwa piwa i wyszedłem. Pić samotnie to można w spelunie dla żuli, gdzie wszyscy są nieco wykolejeni życiowo i już nie aspirują do bycia częścią świata pięknych, młodych i szczęśliwych. Samotne picie w modnym lokalu jest krzykiem rozpaczy, jasnym sygnałem, że przyszedłeś tu szukać czegoś - rozrywki, znajomości, sexu, miłości, chuj wie czego - i na pewno tego nie znajdziesz. To jak wejście samotnie do amerykańskiego autobusu szkolnego, gdzie wszystkie miejsca są już zajęte przez stada psiapsiółek, które nie szukają zbłąkanych owieczek do wzięcia w opiekę. Wyszedłem więc, obszczałem w drodze przez pół miasta parę drzew, zjadłem coś w gównianym KFC, a potem na Orlenie, wróciłem do domu, zgwałciłem się i poszedłem spać. W sumie nie było źle - zawsze to jakieś wrażenia zamiast oglądania telewizji, parę nowych bodźców, kilka obserwacji, dających do myślenia.


A życie? Do nowej roboty, jej spokoju, braku pośpiechu i nieco sennej atmosfery już w sumie przywykłem. Uczę się, czekając na dzień,w którym będę kompetentny na tyle, by wozić się po urzędzie, trzymać nogi na biurku, robić sobie jaja z petentów przez telefon i zaprzątać głowę zabawnymi rzeczami, a nie obowiązkami. To niestety trochę potrwa, bo wiedzy i przepisów do opanowania jest sporo. Zabawnie być urzędnikiem z Icem Cubem na koszulce.


O poczcie myślę widząc za oknem upał czy deszcz, siedząc na dupie w klimatyzowanym pomieszczeniu. Myślę wtedy o lutym, gdy wróciłem z rejonu zziębnięty jak chyba nigdy i powiedziałem chłopakom, że to ostatni raz w życiu, gdy tak zmarzłem w pracy. Nie znaczy to, że na poczcie było gorzej. Po prostu inaczej.


PS. Ktoś zadał pytanie: "Dlaczego wciąż żyjesz pośród ludzi niepodobnych tobie?"

- Nie wiem kim ludzie podobni do mnie mieliby być i gdzie oni żyją, bym mógł żyć pośród nich, ale biorę to za komplement.



powiedzaaaaa, poniedziałek, 12 lipca 2021r.

100 wyświetleń2 komentarze

2 Comments


Tomasz Wilewicz
Tomasz Wilewicz
Oct 06, 2021

Człowieku, ile można czekać na następny wpis?

Like
powiedzaaaaa
Oct 09, 2021
Replying to

Nie wiedziałem, że ktoś czeka.

Like
bottom of page