top of page
powiedzaaaaa

here we go again

...Paliła fajkę, dziwiąc się, że ludzie plotkują, jakoby między nią a mną coś było, a ja pomyślałem, że albo udaje albo jest tępa, skoro nie dostrzega tego, że "tak, kurwa - jest coś między nami"...


...Bo czasem mam wrażenie, że jest między nami coś więcej niż głęboka sympatia, bo to przecież niemożliwe, żeby dwoje ludzi rozumiało się bez słów, patrzyło na siebie wzrokiem pełnym akceptacji, lgnęło do siebie i jednocześnie nie chciało niczego więcej... ale oficjalnie mówi wyłącznie o przyjaźni. Pozwala, by nasze uda i stopy stykały się niby przypadkiem, gdy siedzimy obok siebie godzinami; by moje dłonie dotykały ją raz po raz, to tu, to tam; i by jej palce w przypływie spontaniczności wędrowały w stronę mych włosów, twarzy, rąk, nóg... ale twierdzi, że to normalne zachowania wśród bliskich znajomych, jednocześnie nie wykazując ich w stosunku do nikogo innego. Czasem myślę, że z jej strony to takie typowe, babskie i nic nieznaczące dla nich gierki, by coś się działo w ich równie pustym od emocji co moje życiu i że jestem dla niej jedynie zabawką, środkiem do poczucia się atrakcyjną, więc idę do roboty obojętny i z zamiarem olewania jej, jak na poważnego mężczyznę przystało... ale ja też wiodę życie pozbawione uczuć, więc brnę w tę zabawę, której oficjalnie nie ma, choć wszyscy ją widzą i komentują, rzucając żarty i aluzje... których żadne z nas nie ucina jasnym "przestań, niczego między nami nie ma". Żadne z nas nie zaprzecza ani nie potwierdza, bo stanowcze "nie" mogło by odepchnąć drugą stroną i zakończyć grę; zaś zwykłego "tak" powiedzieć nie wypada ze strachu przed odrzuceniem bądź oceną otoczenia. Gra więc toczy się dalej. Raz ciepło, raz zimno; raz dzień rozmów prowadzonych specyficznym, sypialnianym tonem z odległości kilkunastu centymetrów, jakbyśmy wchodzili na ten poziom intymności, który kończy się otwarciem całkowitym duszy i nóg; a raz dzień służbowej kurtuazji przeplatanej koleżeńskim humorem. Czasem rozwijam w sobie uczucia do niej, a czasem z nich drwię, bo przecież ma narzeczonego... choć przez 5 miesięcy naszej, stopniowo ewoluującej znajomości nie powiedziała o nim ani jednego dobrego słowa, za to niejedno złe...


...Spytałem czy spotkamy się, a po moim tonie zrozumiała, że tym razem to nie żarty, po czym powiedziała równie poważnie, że chciałaby, ale ludzie będą gadać. Powiedziałem, że mam w dupie ludzi, ale w głębi duszy wiem, że ma racje i że lepiej nie mieszać pracy z uczuciami, bo dobrze to się nie skończy. Tylko jak to zrobić, jeśli już za późno i codziennie mówimy sobie "do jutra" z widocznym żalem, że wspólnie spędzone 8 godzin minęło tak szybko...


...Odeszła od niego, wyprowadziła się, kończąc 7-letni związek...


...Chyba powinienem rozejrzeć się za inną robotą, bo trwanie na tej krawędzi między niczym a czymś więcej, między sercem i rozumem... Już to przerabiałem z "koleżanką"... Ale znowu zmieniać robotę?



PS. Jakiś czas temu zmieniłem kostkę przed domem, skończyłem remont mieszkania w blokach - mama się wyprowadziła, mieszkam w pojedynkę w domu... i wczoraj skończyłem kolejny rok życia. W planach remont sypialni i przedpokoju, tylko siopy zaczyna brakować...


PS2. Mam tyle kawałków, które mógłbym umieścić pod tym wpisem, że trudno wybrać... Fajny text, romantyczno-erotyczny, za to melodia od 0:45... Palce lizać i nie tylko:


powiedzaaaaa, wtorek, 30 listopada 2021r.

71 wyświetleń0 komentarzy

コメント


bottom of page