Wbrew utartemu przeświadczeniu o pracowitości bab, Matkach Polkach, itd., zdania swego nie zmienię - baby są leniwe. Baby nie wyjdą nawet centymetr poza obowiązki określone tradycją jako typowo damskie - choć i tak znaczna część z nich przypadła już mężczyznom w udziale. Nie wyjdą. Nawet nie spróbują. Od razu podziękują, odmówią, zaniechają. To widać na każdym kroku. Wynika to z lenistwa i braku wiary w siebie, że o cwaniactwie nie wspomnę.
Czemu kobiety nie zmieniają kół, jak złapią flaka? Przecież skoro potrafiły opanować jazdę samochodem, to tym bardziej opanowałyby użycie lewarka i odkręcenie/przykręcenie paru śrub (jak się nie ma siły w rękach, to można stanąć na kluczu). Wolą uchodzić za nieporadne cioty i prosić się napotkanych chłopów o pomoc niż zakasać rękawy na 15 minut i wyjść z opresji zwycięsko. Ta skłonność do ciągłego proszenia o pomoc to też brak honoru i ambicji, ale to już inny temat. Tak czy inaczej - większość rzeczy, których kobiety - jak same twierdzą - nie potrafią zrobić/ wykonać, są to rzeczy, z którymi poradziłaby sobie co mądrzejsza małpa, a co dopiero homo sapiens, choćby z cyckami (to w sumie komplement, tylko ta małpa psuje efekt). Te wszystkie prace z wiertarkami, śrubokrętami i inne nie wymagają wcale wiedzy tajemnej albo wrodzonych zdolności. Trzeba tylko chcieć i spróbować - przecież "złote rączki" też nie wiedziały kiedyś jak sobie dupę podetrzeć. Kobiety jednak z góry mówią "nie umiem" i "nie potrafię". Kiedyś jedna prosiła mnie o zmianę, nie wiem już, żarówki, wycieraczki albo bezpiecznika w samochodzie, bo jak stwierdziła - "ona nie umie", choć przecież dam sobie fiuta obciąć, że nawet nie spróbowała. Ba! Na pewno nawet nie zastanowiła się, jakby to zrobić, nie poszukała tych bezpieczników, nie wzięła do ręki żarówki. Inna z kolei chciała, żeby "jakiś pan wymienił jej tusz w drukarce" czy coś. Każdy ją olał, więc zmieniła sama. Widać nie było takie trudne. Każdy facet zna setki takich przykładów. Wystarczy ruszyć grube dupsko. Nie wiem skąd w kobietach ta skłonność do cwaniactwa i wyręczania się kimś. Przed cwaniactwem musiało być lenistwo, bo to przecież o wiele bardziej przyziemne. A przecież trwają one (wszystkie te cechy) u kobiet od zarania dziejów. Albo weźmy takie odchudzanie się. Każdy wie, że najlepszym sposobem na zrzucenie cielska jest ruch i wysiłek fizyczny, ale ile kobiet je podejmuje? Wszystkie chcą być szczupłe, ale - strzelam, kryć się - 95% z nich woli się głodzić miesiącami (albo i całe życie), byleby tylko nie musieć nic robić, a już nie daj Boże - męczyć się (lepiej czegoś nie robić niż robić). Ostatnio byłem na basenie. - Czemu nie pływasz? - pytam się jednej. - Po co? Żeby się umęczyć? Leżała w jacuzzi. Ile zresztą znacie kobiet, które jadą nad morze i nawet nie wchodzą do wody, tylko 2 tygodnie leżą na plaży? Pewnie większość. Nie wiem skąd się bierze u kobiet taka niechęć do sportu czy w ogóle ruchu i wysiłku. Już od podstawówki nie chce to to ćwiczyć na W-Fach, tylko zwolnienia załatwia. Lenistwo. Byleby uwalić dupę i siedzieć. A feminizm jeszcze stworzył warunki, w których takie lenistwo jest niemalże dobrze widziane, bo przecież tylko kury domowe gotują, sprzątają i w ogóle... czasowniki. Pewnie, nic już nie róbcie, nieroby jebane.
Ech... Nie wiem po co w ogóle zaczynam. A, już wiem po co - nie mam o czym pisać, to piszę o niczym.
powiedzaaaaa, niedziela, 14 lipca 2013
Kommentare