Śmieszą mnie jakiekolwiek ckliwości nad Brazylią. Przypomina mi to nieco sytuacje z reprezentacją Polski - słaba kadra, wielkie oczekiwania. Brazylia, która męczy się z Chorwacją, Mexykiem, następnie wygrywa jednym karnym z Chile, a swoją grę opiera na dośrodkowaniach i stałych fragmentach gry to zwykły wstyd i hańba dla całego narodu brazylijskiego - czego tu żałować? Pakować graty i wypierdalać.
Obecna kadra Brazylii to chyba najsłabszy zespół (już patrząc po nazwiskach) jaki Brazylia miała w historii. Brazylia słynąca z napastników (gdzie te Romaria, Bebeta, Ronalda, Ronaldinha) nagle jedzie (gdzie tam jedzie!) na Mundial z jednym jedynym Neymarem, który bądź co bądź jest na razie jedynie wschodzącą gwiazdą (patrząc z punktu widzenia europejskiej piłki), bo przecież w Barcelonie nie zaliczyła wcale zdumiewającego sezonu (o wiele lepszy sezon miał Alexis Sanchez czy Christian Bale w Realu). Oprócz Neymara jedynym ofensywnym akcentem całej kadry jest Oscar i Hulk, z których jedynie pierwszy błysnął, a i on zaledwie w jednym meczu. Cała reszta Brazylii to ludzie od czarnej roboty, cała defensywa i pomoc z zawodnikami typu Paulinho, Ramirez, Luiz Gustavo. Jak ta nieszczęsna Brazylia miała wygrywać skoro jedyne atuty posiadała w defensywie, co i tak zawiodło? Mecz z Niemcami był ucztą dla moich oczu spragnionych sprawidliwości. 1:7 to wynik, który idealnie podsumowuje wartość kadry canarinhos, która nie powinna nawet wyjść z grupy: wpierw pomoc sędziego w meczu z Chorwacją, następnie horror z Mexykiem i wygrana z chyba najgorszym na mistrzostwach Kamerunem, których nie sposób określić inaczej jak bandę dzikusów, po tym jak bili nie tylko przeciwników, ale i siebie nawzajem. Łzy i modlitwy do Boga po wygranej w karnych z Chile były żenujące. Brazylia, która musi uciekać się do modłów i wygrywać z Chile jednym karnym nie zasługuje na szacunek. Mecz z Niemcami dał mi mnóstwo satysfakcji - tak, Braziliany, nie ma cudów i jeśli gra się chujowo, to się przegrywa - nie można wiecznie lecieć na farcie, kiedyś trafi się na prawdziwego przeciwnika, który dopierdoli wam 7 bramek. Dzisiejszy mecz z Holendrami jest tego jedynie potwierdzeniem. Oczywistym było, że Holandia wygra. Holandia to dobry zespół, Brazylia to żart, zupełnie jak Dariusz Szpakowski, który nazywa Messiego Maradoną kilka razy w ciągu jednego meczu - stary sklerotyk, który powinien przejść na emeryturę.
Co do finału - niech wygra lepszy, czyli Niemcy, bo Argentyna pokazała do tej pory tyle, co Brazylia.
powiedzaaaaa, niedziela, 13 lipca 2014
Comments