...a dziecko się teraz musi kurwa męczyć.
Życie to kurewsko długie pasmo rozczarowań, kilkadziesiąt tysięcy dni wypełnionych płytkimi bądź głębszymi ukłuciami igłą tudzież wykurwistą włócznią na wylot. Jak nie 3 lata zapierdalania na niepełny etat za najniższą, to jeszcze jakieś pisma od szefostwa z niezadowoleniem z realizowania planów. Jak nie miesiąc walki z pierdolonym bojlerem, bo przecież dwaj hydraulicy nie potrafią ustalić przyczyny problemów, to z samochodem drugie tyle, bo przecież 250 zł to za mało by mieć święty spokój. Bo by kurwa za łatwo było. Wszystko przecież musi być utrudnione na maxa, jak to w pierdolonym życiu, więc nawet nie myśl se chuju o zrobieniu herbaty, bo już ci mówię, że siora przed chwilą wyżłopała ostatnią. Zapomnij. Nawet w ogródku nie jest lepiej, bo przecież pierdolone krety podkopują wszystko co się da, zwłaszcza to dopiero posadzone, a upolować takiego chuja łatwo nie jest. A jak masz drzewko owocowe, to do tego drzewka zaraz zleci się cała szarańcza ptaków, mrówek, mszyc i innego owadogówna, by objeść twoje drzewko od korzeni aż po ostatnie liście. A jak se pierdolniesz przed domem kostkę, to od razu kup coś na mrówki, bo przecież wykopią piach spod każdej płytki. A jak se ocieplisz dom, to od razu kup wiatrówkę, bo pierdolone wróble wydziobią ci cały styropian spod dachu, wijąc tam swoje gniazdka miłości, by pierdolić się w nich i mnożyć, jak pierdolony Pan Bóg wymyślił. A jak zrobi się ciepło, to od razu kup moskitiery na okna albo nie wietrz chałupy do października, bo komary wpierdolą cię żywcem. A jak masz garaż, to nie zostawiaj go otwartego ani na chwilę, bo ino odejdziesz a zaraz wpierdoli ci się do niego jaki jeż czy kot, a słysząc twoje kroki schowa się gdzieś w chuj głęboko pod stołem za całym złomem, jaki tam trzymasz i o jego obecności dowiesz się dopiero sięgając po kawałek rurki albo słysząc tajemnicze skrobanie... gdzieś... I tak non kurwa stop, do urzygania aż do wyczekiwanej śmierci żywot swój będziesz wiódł w ciągłym drobnych kłopotach, drobnych rozczarowaniach, z ciągłym łataniem i sklejaniem rzeczywistości, która codziennie się rozlatuje, po czym przeżywszy 80 lat syzyfowego żywota po prostu kurwa zdechniesz. Ja pierdole, co za idiota wymyślił to jebane życie, co to za kurwa nieudany experyment genetyczny i czemu ja w nim kurwa biorę udział?
Jak ja mam kurwa przeżyć to pierdolone życie... Przy moim pechu, to pewnie dożyje 100-tki...
Jedynym pozytywnym wdarzeniem ostatnich tygodni, może miesięcy było rozjechanie kota kilka dni temu. Wyleciało to gówno wprost z krzaków pod koła i ino huk usłyszałem. Całe szczęście, że nic mi nie wgniótł, bo chyba bym go wrzucił do bagażnika, zabrał do garażu, opatrzył i ponastawiał, tylko po to by mu później spuścić wpierdal. Co prawda w lusterku widziałem, że jeszcze się rusza i niby podnosi, tylko jakoś tak dziwnie, bo nigdy nie widziałem, by jakiekolwiek zwierzę zarzucało sobie tylne odnóża na głowę. Pomyślałem, że może wypadałoby dobić to biedne stworzenie, ale w porę oprzytomniałem, myśląc "a niech kurestwo się męczy, jak wylatuje bez namysłu na drogę". I chuj z nim.
powiedzaaaaa, wtorek, 22 lipca 2014
Comments