W TV mówili o potrzebie pamięci o Auschwitz. Nie lubię słowa "pamiętać" w odniesieniu do takich rzeczy. Pamiętać bowiem mogą świadkowie naoczni, dla których lata spędzone w Auschwitz są wspomnieniami. Cała reszta, w tym ja, może mieć tylko świadomość wydarzeń - przecież ja nie pamiętam II wojny. To jednak tylko takie słowne gierki, więc niech tam im będzie, że pamiętam.
Pamiętam o Auschwitz prawie każdego dnia. Niemal codziennie moje myśli wędrują do Oświęcimia. Podejrzewam, że w poprzednim wcieleniu mnie tam zagazowali, choć przecież nie wierzę w takie cuda. Bo ja w nic nie wierzę - w dużej mierze przez Auschwitz.
Ilekroć niechętnie wyjadam z chlebaka nieco uschnięte już przylepki, myślę o biedzie, a przed oczami stają mi afrykańskie dzieci i właśnie więźniowie Auschwitz w swoich pasiakach, z oczami martwymi, z żebrami na wierzchu, na tle stosów ludzkich szkieletów. Chwytając w dłoń te przylepki, myślę o nich i sytuacji, w której dałbym sobie odciąć rękę za kawałek chleba. Gryzę z lekkim trudem te pintki, jakbym był to komuś winien, bo tak należy.
Myślę o obozie ilekroć widzę jabłko bądź tylko jego ogryzek, bo utkwiły mi w głowie zdania z "Pięciu lat kacetu" Grzesiuka, gdzie jedynym sposobem na przetrwanie w obozie (choć nie Auschwitz) było miganie się od pracy i szukanie pożywienia, np. porzuconych przez Niemców ogryzków z jabłek. Jak widzę ogryzek, to przed oczami mam Grzesiuka i baraki.
Pamiętam o Oświęcimiu ilekroć myślę o ludziach i życiu, czyli non stop, bo to idealna ilustracja natury człowieka i świata, w którym żyje, żyję. Myślę o nim, ilekroć TV próbuje mnie przerazić, informując o krwawym zabójstwie. To wszystko nie działa. Ono nie robi na mnie wrażenia, bo mam świadomość masowych egzekucji, kolejek ludzi w fabryce śmierci, zmierzających do gazu - i tego jak zupełnie nic się nie dzieje, gdy umiera tysiąc z nich, dwa tysiące, trzy... milion...
Heh, przerazić... Gdy myślę o strachu, przypominam sobie historię opowiedzianą przez Olbrychskiego w "Krajobrazie po bitwie", 45:57 https://www.youtube.com/watch?v=XTgjYmd8IbM
Myślałem też swego czasu o Auschwitz zakładając przed snem piżamę w niebiesko-białe paski, ale przestałem odkąd ją zmieniłem na inny wzór.
Dziś również myślałem o Oświęcimiu, próbując wrzucić komuś list do skrzynki. List nie chciał wejść. Skrzynkę przykręcono do furtki za pomocą długiej śruby. Tak długiej, że aż dotykała przedniej ściany, przez co blokowała wlot do skrzynki. Typowe dla was, więc nie robi wrażenia. Jakieś 20% skrzynek jest zainstalowanych tak, że uniemożliwiają korzystanie z nich, bo po prostu jesteście bezmyślni i macie inteligencję swojego psa - zagryźć człowieka to byście potrafili, ale przymocować skrzynkę... Za głupi jesteście na to. Zwykle nie potraficie nawet użyć śrub, więc skrzynki przywiązujecie do bramy jakimś drutem, który również blokuje wejście.
Tyle mam do was pogardy, że widząc dziś tę śrubę w skrzynce, pomyślałem o krematoriach i że to straszna szkoda, że przestały działać, bo przecież dla takich półludzi jak wy, piece Oświęcimia powinny chodzić pełną parą. Bo bezmyślność jest niebezpieczna i jeśli instalując głupią skrzynkę nie potraficie przewidzieć efektów i dostrzec swoich błędów, to ile zła wyrządzicie, np. wyjeżdżając na jezdnie samochodem? Nie ma dnia, by mi jakaś baba nie wyjechała z bocznej ulicy przed samą maskę, tak jakby nie potrafiła obliczyć mojej prędkości i że wjadę jej w dupę. Należałoby jej zrobić GTA - wyciągnąć z auta i zabić - tak dla dobra ogółu, bo w końcu dojdzie do wypadku i ktoś zginie. Głupich ludzi powinno się likwidować dla dobra reszty. Tacy ludzie niszczą bądź zwyczajnie utrudniają egzystencję pozostałym. Mam w rejonie co najmniej kilkadziesiąt kandydatów do pieca. I tylko mi tu nie pierdolcie, że każde życie jest ważne, bo to tani humanizm. Hitlera też oszczędzamy? Putinka też? Wg mnie bezmyślność, to dobry powód do exterminacji - utylitarny.
powiedzaaaaa, wtorek, 27 stycznia 2015
Comments