top of page
powiedzaaaaa

Weekend w Mediolanie

Zaktualizowano: 12 paź 2019

Życie mam tak zalatane ostatnio, że brak czasu, by choćby wepchnąć łapę w majty. Remont jednego pokoju,dalej dwóch kolejnych, podłogi, cykliniarz, malowania, płytki, zmiany mebli, akwarium 180 litrów... pretensjonalne wielokropki i... weekend w Mediolanie, tydzień (nie, już 2 tygodnie temu, bo nie było czasu i kompa, by wrzucić posta), ale nie było kiedy pisać.


Od początku. Brat mój od jakichś 25 lat, może więcej jest kibicem AC Milanu, co ma udokumentowane na skórze stopy, mnie więc historia tego klubu nie jest obca, w końcu w dzieciństwie malowaliśmy sobie markerami białe koszulki właśnie w czerwono-czarne pasy, a 11stkę z lat 90-tych wymienię nawet przez sen. Jednym z marzeń brata było choć raz odwiedzić stadion San Siro i obejrzeć mecz Milanu na żywo. Jako że ponoć w przyszłym roku San Siro ma zostać zburzone, kupiliśmy bilety lotnicze, mieszkanie, spakowaliśmy parę majtek i tak po raz drugi w życiu wylądowałem we Włoszech, gdzie pizza niezależnie od miasta (a jadłem je już w 5 włoskich miastach) wciąż nie umywa się do tej z maleńkich, prowincjonalnych, obskurnych Pabianic, więc nie wiem skąd ta dobra sława włoskiej pizzy.


Lądowanie w Bergamo i przejazd autobusem do Mediolanu, który przywitał nas bandą bezdomnych wokół dworca Stazione Milano Centrale. Tylu bezdomnych, bez butów i w ciuchach-szmatach, podartych jakby przybyli z Jerozolimy to jeszcze nigdzie nie widziałem. Sam Mediolan jakoś szczególnie mnie nie zachwycił, bo do Rzymu czy Wiednia się nie umywa, a spora część z jego największeych, zalecanych atrakcji budzi raczej rozczarowanie, bo taka La Scala z zewnątrz przypomina stare kino Mazur w moim mieście, więc sławę swą zawdzięcza zapewne temu, co działo się na jej deskach, a nie deskom z jakich zbite są drzwi wejściowe, jakby wyrwane ze stodoły Marka Kaczmarka z mojego rejonu. Taki Teatr Narodowy w Pradze to ozdobny gmach ze złotą kopułą - La Scala to przy nim komórka, rekwizytornia na plastikowe pistolety. Polecić mogę rejony Naviglio Grande, kanałów, które przywodzą na myśl klimat Wenecji, reszta jest dość... mało włoska przez co większość czasu czułem się, jakbym nie wyjechał z woj. łódzkiego. Pałace niezbyt okazałe, nawet typowych, włoskich okiennic jakoś tak mało w oknach, a galeria Wiktora Emanuela II przecież identyczna jak galeria Umberto w Neapolu, więc niestety - jeśli kąpałeś się w Morzu Śródziemnym, Bałtyk jest byle jaki; jeśli widziałeś Alpy, Tatry już nie robią wrażenia. A propos Alp - widok z samolotu na nie całkiem ciekawy.

Przechodząc do futbolu - przed meczem odwiedziliśmy Casa Milano w dzielnicy Portello, muzeum klubu - 15 Euro wjazd, jakby ktoś pytał. Podróż metrem na San Siro ciekawa, gdy masz cały wagon wypakowany kibicami z herbami wytatuowanymi na przedramieniach. Sam Stadion - faaajny.

La Scala futbolu. Stary, ale piękny z charakterystycznymi wieżami w rogach i trybuną Curva Sud, która przykuwa wzrok ilekroć tiffosi zaczną śpiewać.... albo wyjdą z meczu na znak protestu jak to miało miejsce na meczu z Fiorentiną. Basta, tak dalej być nie może! Ribery był dobry, Piątek biegał wzdłuż linii obrony i tyłem do bramki, nie dając szans na prostopadłe zagranie, a kibice byli najlepsi, żywiołowo wyzywając sędziego, trenera i zawodników, przysparzając nam sporo śmiechu.


Poza stadionem budki z hamburgerami i bardzo mało policji, dosłownie jednaą suka i kilku psów zajętych rozmową - Milan chyba nie ma charakternych kiboli, bo i śpiewów przed meczem nie było tylko tak jakoś... niedzielnie. A mecz na żywo? Brak komentatora, zbliżeń, powtórek i nawet zagranie piętką wygląda zwyczajnie jak spod bloku i nie robi wrażenia - trybuny jednak tworzą klimat, reakcja ludzi bezcenna, także ogółem było super.


PS. Moda kobieca w Mediolanie wygląda teraz tak, że obcisła koszulka wciągnięta w spodnie bądź kieckę i czarne glany, trapery albo chociaż czarne kozaczki - potężny, militarny but musi być. Kobiety, jak zawsze - co piąta ładna, nie to, co w Polsce.

powiedzaaaaa, sobota, 12 października 2019

15 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Że Chrystus to zombie

Włażę na pocztę, a tam debata religijna, w której niewierny kolega próbuje przekonać łatwowiernych do tego, że religia to stek bzdur....

Comments


bottom of page