Po wspomnianym ostatnio strajku prawie mnie wyjebali z roboty, heh. Przyjechał dyrektorek z Łodzi, zrobił zebranie i całe to jego gówno warte, półtoragodzinne przemówienie, rozpoczęte od słow "mam podstawy, by zwolnić parę osób", streścić można słowami: zapierdalać w takich warunkach, jakie są albo do widzenia - Biedronki na was czekają. Tak czy inaczej, przesunięto do nas jednego pracownika, więc niby cel osiągnięty, choć znając pocztę, już za tydzień go nie będzie.
Poza tym co - co jakiś czas w "Damach i wieśniaczkach" pojawiają się znane mi wieśniaczki i ich włości, więc jeśli was ciekawi ile taka wieśniaczka dostaje za udział w tym idiotycznym programie, gdzie bogate popisują się zamożnością i pustogłowiem, a biedacy burdelem i bałaganem, to wyjawiam - 10 tysięcy złotych.
Rzygać mi się chcę na myśl o kolejnym tygodniu pracy - takie uroki życia. Idę na dramę.
powiedzaaaaa, niedziela, 20 listopada 2016
Comments