top of page
  • powiedzaaaaa

2 kolejki


1.

Wizyta w sprawie pracy przy składaniu żarówek. Stałem w tej kolejce bezrobotnych, złożonej z podstarzałych kasjerek supermarketów, jednej czy dwóch recydyw i młodych kretynek, które nie potrafią wystać 5 minut bez grzebania w telefonie. Swoją obecnością zaszczycił nas również pewien gentleman po przejściach, tj. w porwanym swetrze i gumofilcach. (W lipcu, 30 stopni... Chyba Jacyków przez niego przeszedł.) Stałem tak, pracodawca wyceniał godzinę naszego życia na 8,35 zł, a przez głowę przeszła mi jedynie scena:

Korytarz szary. Podłoga szara, ściany szare, sufit też szary. Nawet szafki w szatni obok szare. Stoimy tak w tym korytarzu, czekając na interview. Ja, Horacy, Wergiliusz, jakiś Kochanowski, proszę ja was, chyba nawet Tuwim młody... Horacy zaczyna pieprzyć coś o "carpe diem", inni mu przytakują, ja milczę. Wnet otwierają się drzwi i z rozmowy wstępnej wychodzi św. Augustyn. Zbieganina. Poeci, filozofowie i reszta biegną w jego stronę i zasypują go pytaniami: - I co? - I jak? - Obstają przy platonizmie? - Klasycyzm? - Wolą stoików? - Chyba nie empiryści? Św. Augustyn odpowiada: - Trzeba pensetą wrzucać takie małe kuleczki do otworka w lejku. Lewą, a później prawą ręką. Dają 8, 35 zł/h.

2.

Wizyta w przychodni. Zajechałem - jak to przed bitwą - na koniu, odziany w przyłbicę, kolczugę, tarczę i miecz. Uprzejma pani z rejestracji raczyła umieścić mnie i mego wierzchowca na początku listy. Jak to ujęła: "Wciśniemy, mości pana, na początku. Proszę jednak zjechać tu przed czternastą". Tak też uczyniłem, jednakowoż na polu bitwy zastałem już kilku śmiałków. Na liście, a i owszem, byłem pierwszy - lecz bez przypisanej godziny. Pani doktor raczyła się spóźnić nieco, jak to w zwyczaju mają genialni znachorzy. Otworzywszy drzwi, w progu stanęło 3 rycerzy. Tak naprawdę dwóch, bo jeden był kobietą i to o kulach. Potyczka pierwsza zatem, powód bitwy ten, co zawsze: Kto jest pierwszy? Spór rozsądziła pani doktor, przyznając pierwszeństwo kalekom i ich skierowaniom. Ja i drugi rycerz (taki giermek w sumie, bo gdzie on na rycerza...) wyszliśmy za drzwi, coby atmosferę spolszczyć nieco. Cios za cios, raz za raz, lecz Bóg i prawda tylko jedno miejsce zajęły - u mego boku. Otwarto drzwi, łotr wdarł się ukradkiem do lekarza, a ja i koń mój wierny zostaliśmy na zewnątrz. (Tyle z trzymania z Bogiem.) Puszczę ci to płazem, człeku ubogi - pomyślałem. Bitwa jednak nie dobiegła końca. Na placu bowiem rychło stawił się kolejny rycerz. - Teraz wchodzę ja! - odezwa jego brzmiała. Krótka potyczka. Upał jak skurwisyn, więc i walki się odechciało. Zdjąłem przyłbicę, straciłem wiarę i przeszedłem na nihilizm. - Pierdolę to - rzekłem, miecz swój rzucając. Kroki swe skierowałem do rejestracji, prosząc - z niemałym wyrzutem - o inny termin wizyty, gdyż jakieś 60 sekund temu znalazłem 34856261 dowód na chujowość życia. Tak, zanotowałem. Dziewka zareagowała, pohamowała zapędy co niektórych watażków i pasowała mnie na następcę. Znachor przepisał mi trochę pain killers, więc od kilku godzin mogę udawać dr Housa. Jedyne co mi jeszcze pozostało do zrobienia, to wyrżnąć w pień cały naród polski. 



powiedzaaaaa, poniedziałek, 18 lipca 2011

2 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

The X-Files: Odcinek 2

"Taki tam wieczór. Nie chce się nic robić, najlepiej tylko spać. Nie wiem czy to mój charakter, czy atmosfera tego miasta, czy cokolwiek innego sprawia, że w wieku 23 lat czuję się, jakbym miał ze 60;

Śmierć cmentarzy

Nie lubię bezużyteczności i marnotrawstwa. Dlatego życia zbytnio nie lubię. Nie lubię również cmentarzy. Groby są bowiem bezużyteczne, a do tego stoją na nich równie bezużyteczne kwiatki. 50 zł za bu

Jedni i drudzy. Aforyzmy.

Jedni nie wiedzą, po co żyją i źle im z tym. Inni wiedzą, że ich przeznaczeniem jest stanąć na czele armii wyzwoleńczej przeciwko maszynom - i źle im z tym, bo nie tego chcieli. Jedni chcą być biali.

bottom of page