top of page
powiedzaaaaa

A Day with - coś w tym stylu

Jak wygląda mój dzień? 6:30, dzwoni budzik. Leżę jeszcze z 10 minut, a do głowy przychodzą mi jedynie myśli egzystencjalne - patrzę na ściany pokoju i myślę, że to tymczasowy widok, bo życie mija i wkrótce, może dziś umrę. Może fakt, że 16 października 2003 roku wróciłem ze szkoły i znalazłem zwłoki ojca w łazience sprawiły, że wszystko jest tymczasowe. Myślę chwilę o tym, że ten dzień również nie ma żadnego sensu, bo jestem jedynie bakterią, która zyskała świadomość i ma krótki okres przydatności w czasie i przestrzeni... po czym sięgam po telefon, stary Samsung wave 533 (może komuś coś to o mnie powie) i włączam odtwarzacz muzyki - ostatnio rozbudzam się "24:26", pierwszą płytą koreańskiego rapera Beenzino. Myję się, kremuję twarz przeciwsłonecznym (nawet zimą), piję herbatę i jadę do roboty. W ostatnim miesiącu nastąpiła we mnie jakaś zmiana, bo przestałem się przejmować czymkolwiek i mało co wyprowadza mnie ze spokoju i równowagi. Jestem jakby ponad rzeczywistością, bo i mam ją kompletnie w dupie -  "mnie tu nie ma", jak powiedział Andrzej Chyra w "Symetrii". Może to już ta faza depresji, że człowiek jest wyprany z uczuć i nic nie czuje? W jakiejś książce autorstwa psychiatry czytałem, że najgorzej rokują pacjenci, którzy są martwi w środku, bo to znak, że depresja wyniszczyła ich już kompletnie i nie ma nad czym pracować. Przestały mnie denerować psy (nie słyszę ich z reguły i nie zauważam ich), ludzi ignoruje tak, że co by nie mówili, to po mnie spływa. Koledzy martwią się pocztą, zmianami, przyszłością w niej - mnie tam nie ma, wszystko mi jedno, chyba nigdy tam nie byłem, myślami jestem poza nią, w innym życiu, a kraju na pewno.


Po powrocie do domu, oglądałem powtórki "Dr House'a", potem "Dr Martina", ale pokończyły się, więc oglądam tylko Izę Krzan w gównianym "Kole Fortuny", bo ładna jest i idę uczyć się koreańskiego, a o godz. 20, 21 włączam serial, więc identycznie jak przez ostatni rok. Drama #52 "Because It's The First Time" z Park So Dam o fascynującej urodzie. Wkleję zdjęcie, żeby uatrakcyjnić bloga.



Wciąż nie wiem, co zrobić z życiem. Szukam pracy, ale nie wiem jakiej. Ja chcę pić piwo, oglądać seriale i słuchać muzyki.


Przychodzi sobota. Załatwiam mamie sprawę flaka w kole, podpompowuję, jadę do wulkanizatora, to, tamto. Wieczorem Grand Imperial Porter i nauka koreańskiego, jak i każdego dnia. Nie ma opierdalania. Język sam się nie nauczy. Ostatnie dwa czy trzy miesiące wertowałem słownik angielsko-koreański, skończyłem, powtórzyłem, czas iść dalej. Zabawne, że angielskiemu nigdy nie poświęciłem tyle uwagi... no ale 30 lat obcowania z nim robi swoje. Dla ludzi, którym wydaje się, że znają angielski - jak jest "gniazdko elektryczne"? Stawiam piwo, że 3/4 z was nie wie.


Kończę ostatnie piwo, co mnie smuci niesamowicie. Po półrocznym detoxie, piję dwa razy w tygodniu i w zasadzie żyję dla tych kilku godzin ze szklanką w ręce i muzyką w słuchawkach. Wkrótce znów detox, więc pożyjmy trochę, zanim nas znajdą.


Życie, nim minie, ot tak.



powiedzaaaaa, sobota, 07 października 2017

0 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Muszę zapamiętać:

Jeśli czujesz się samotny, jedź spotkać się z rodziną - szybko najdzie cię ochota na bycie samotnym. powiedzaaaaa, poniedziałek, 1...

Comments


bottom of page