Bieżących wydarzeń politycznych komentować się nie chce, zresztą nigdy się nie chciało. To samo, co zawsze - machlojki, robienie na boku, brodzenie w gównie, dreptanie w miejscu, gra na zwłokę, zwłoki. I ci jebani uchodźcy. Media excytują się nimi, Polacy emocjonują... a przecież Polaków to w ogóle nie dotyczy, bo do Chrystusa czy tam Winkelrieda narodów jakoś nikomu się nie chce przyjeżdżać, więc co Polaków obchodzi "zagrożenie zalewu Europy uchodźcami, muzułmanami, terrorystami, itd"? Ja jestem spokojny, czy jak to się teraz pięknie mówi, mam na to wyjebane, bo co jak co, ale do najbiedniejszego miasta Polski, tj. moich Pabianic żaden normalny człowiek, nawet Syryj czy Afgan nie zjedzie. Już widzę te listy do rodziny: "matko, ojcze, ja chcę do domu - tu domy są tak samo odrapane jak u nas, przy czym bilet autobusowy kosztuje tyle, że u nas miesiąc bymy żyli". Odpalcie se wiec west coast czy co tam palicie i nie dajcie się zwariować - rzekł Wuj Dobra Rada, wychylając głębszego.
Aa, jeszcze jedno - tych wakacji kartki przychodziły w zasadzie tylko znad Bałtyku, mało było ciekawostek, tj. Sri Lanek, itp. Wczoraj dostałem jednak kartkę z Los Angeles, a tam text (chyba się nikt nie obrazi, że zacytuję):
"Kartka z Los Angeles, ale wypisana i wysłana z Las Vegas. Jutro Wielki Kanion. Jest fajnie, ale szału nie ma. Ameryka normalnie myślących ludzi nie zachwyca."
Podoba mi się to ostatnie zdanie. Co prawda, niezbyt poprawne stylistycznie, ale wiadomo o co loto.
PS. Na sprzedaży roślinek z akwa zarobiłem ok. 150 zł! Yeah, yeah, nigga, makin' money. A jak makin' money, to:
Ups, moja wina. Chodziło mi o to:
Nie no, hymn handlarzy roślinkami:
powiedzaaaaa, poniedziałek, 07 września 2015
Comments