top of page
powiedzaaaaa

Co słyszy kawaler po 30-tce (napisane z boku na okładce Cosmo)


30-tka (choć, kurwa, rocznikiem już 31) to taki wiek, że każdy wkoło, niezależnie od stopnia znajomości czuje niczym nieuzasadnione przyzwolenie do wytknięcia ci twojego kawalerstwa i nakazu znalezienia sobie kogoś, natychmiast! W ciągu ostatniego miesiąca moje życie osobiste, sercowe skomentowali: matka, babcia, kuzyn, wuj, kolega z roboty, szwagier i teście mojego brata (którzy są przecież dla mnie obcymi ludźmi) i kilku klientów w rejonie... Jak tak pójdzie dalej, to nawet T-Mobile zacznie mi pisać "znajdź se kogo" między ofertami 100 SMSów gratis. I każdy rzuca te same texty: 

- masz kogo? 

- no to jak się starasz?

- kiedy sobie kogoś znajdziesz?

- trzeba cię ożenić!

- już czas najwyższy!

- co to, żeby w twoim wieku nie mieć kobity...


Heh, niby za sprawą Kdram i mnie kobiety zaczęły stąpać szpilkami po nierównościach mózgu (obrazowo o "chodzeniu po głowie"), ale póki nie jestem playerem, co to potrafi wyrwać babę w mięsnym, kupując filety z kurczaka... za bardzo nie mam, gdzie je w ogóle spotkać. Po 30-tce znajomych ma się już z reguły zaobrączkowanych, rodzinnych, żonatych i dzieciatych, więc "imprezy" odbywają się głównie w ich gronie, w ich domach przy sałatce, wędlinie i wódce, przez co trudno spotkać tam kogoś nowego, obcego. Reszta z kawalerskiej części, choć na Facebooku ma 5000 friendów, to na libację u siebie zawsze zaprasza tych samych ludzi, z przewagą mężczyzn, rzecz jasna. W robocie z kolei trudno spotkać mi kogokolwiek poniżej 100 lat na karku, bo kogo może spotkać listonosz w domu o godzinie 12 w południe? Młodzi są w szkole lub pracy - na posterunku zostają tylko nieletni i emeryci - za pierwszych jest prokurator, za drugich... dewiacja jakaś...


Ta, a propos dewiacji, to czerpię małą satysfakcję z rzucania przy dziewczynach znajomych textów, które one mogłyby uznać za... jakby to ująć... takie, po których mógłby się włączyć u nich zmysł do snucia romantycznych fantazji. Nie rzucam ich, rzecz jasna, w ich stronę, by nie być posądzony przez znajomych o flirty z ich dziewczynami - takim chujem to nie jestem... ale lubię w odpowiedniej chwili palnąć w eter coś na tyle ciepłego, by - mam nadzieję - dziewczyny te pomyślały sobie "mój chłop, by nigdy tak nie powiedział" albo "hmm, ciekawe jakby to było...". To taka moja niewinna perwersja, która w rzeczywistości prawdopodobnie jest kompletnie zignorowana przez wszystkich, ale hej, to moja perwersja, więc co mnie inni obchodzą? Wiecie - roztaczam wokół siebie aurę (tu trzeba zrobić taki gest, jakbyśmy muchy odganiali)...


No i cóż, piję sobie, więc "nabieram blasku" i rozgadałbym się bardziej o tym, o tamtym, pożartował, itd., ale wtedy wpis byłby wielowątkowy, a na to pozwolić sobie nie mogę, jak kdramowi bohaterowie z zasadami, których łamać nie mogą... 


PS. Ostatnio obejrzane dramy:

- "Life is beautiful" z Ji Won, ale tylko w połowie, bo kiepściutka...

- "Descendants of the Sun"

- "My Girlfriend is a Gumiho"

- obecnie "Kill Me, Heal Me"


PS2. Kawałek, który skatowałem dziś z 15 razy (typowy efekt styczności z Płd. Koreą, więc nie ma się co bać - to się przytrafia wszystkim) - z soundtracku do "My Girlfriend is a Gumiho", popowy, skoczny jak na wesela i ogólnie wiadomo jaki, ale i tak tyram go ostro. Wersja koncertowa z gejowskim układem tanecnzym... ale to wskazywanie palcami jest fajne, heh:




powiedzaaaaa, piątek, 08 lipca 2016

33 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Muszę zapamiętać:

Jeśli czujesz się samotny, jedź spotkać się z rodziną - szybko najdzie cię ochota na bycie samotnym. powiedzaaaaa, poniedziałek, 1...

Comments


bottom of page