W sumie to zabawne, że nie potraficie powiedzieć o jesieni nic poza pieprzeniem jaka to ona niby piękna, tak jakby sterta martwych i zarobaczonych liści (takie liściowe zwłoki) rzeczywiście była piękna, a deszcz i wiatr były najbardziej wyczekiwaną prognozą pogody. I ogólnie liście, liście i liście. Normalnie, to co tydzień sprzątacie mieszkania, bo wam się rupiecie walają po nim, a ni stąd ni zowąd podoba wam się burdel wokół ławek w parku? Porozrzucane takie, nie zamiótł nikt. Mam wrażenie, że po prostu mówicie to, co wypada mówić o jesieni; to, czego nauczyli was gadać inni. Ci sztuczni melancholicy, dla których spadające liście to dobry pretext by utożsamiać je z przemijaniem, tak jakby nie mogli tego robić z całą resztą rzeczy, które spadają na ziemie martwe, np. samobójcami albo przemianą materii ptaków. (Najwięcej samobójstw odnotowuje się w późnych miesiącach wiosennych.) Poza tym ludzie mówią "złota jesień", co jest oczywistym upiększaniem rzeczywistości, a więc hipokryzją, bo gdyby obumarłe liście miały kolor zbliżony do złota, to po śmierci wyglądałyby lepiej niż za życia, a to byłby już tryumf śmierci nad życiem (a niby tak nie jest?).Poza tym, wy wszyscy (zwłaszcza kobitki) boicie się śmierci, kolejnych urodzin i zmarszczek, więc skąd niby w was ta nagła akceptacja przemijania? No ale co - o życiu trzeba przecież kłamać, bo prawda mogłaby zabić co wrażliwszych, więc piszcie dalej bzdury, jaka to piękna jest chlapa, kałuże, błoto i wiatr wysuszający wam naskórek na kostkach dłoni. Oj tak, na pewno to lubicie. Poza tym jak można cieszyć się z jesieni, która następuje po lecie? To jakby cieszyć się z nowego Fiata 126P, gdy jeszcze miesiąc temu śmigało się BeeM-ką po Californi. Ta California dla efektu.
Kawałek o przemijaniu, ma niezły text i w sumie pasuje na jesień. Ostatnio znowu słucham Emeli w robocie:
powiedzaaaaa, sobota, 19 października 2013
Comments