top of page

O "Bodyguardzie"

  • powiedzaaaaa
  • 27 kwi 2019
  • 1 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 1 lut 2020


Obejrzałem po raz 124 "Bodyguarda" i usunąwszy wszystko to, co jeszcze wczoraj tutaj widniało, powiedzieć muszę tylko, iż zakończenie tego filmu jest dość bezsensowne, bo ona kocha jego, on kocha ją, "stop the plane", liżą się na lotnisku i... i... i kurwa nic. Pożegnanie, po czym ona śpiewa chuj wi gdzie, a on ochrania klechę i każdy wie, że poszli w swoją stronę i nie są razem. Tylko czemu, skoro wystarczyło związać się z Whitney, a ochronę nad nią zlecić komuś innemu, by nie mieszać spraw osobistych z robotą. Nie czaję tego. Całe to pożegnanie na końcu wydaje się być jedynie pretextem do puszczenia "I will always love you", piosenki o pożegnaniu, jakby nie było. I chyba tak właśnie było. Ano, happy end byłby chujowy - niespełniona miłość chwyta bardziej za serca.




powiedzaaaaa, sobota, 12 października 2013

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Donald Trump

Trafiła się okazja kupić za 200 zł od kuzyna znajomego akwarium 400 litrów z częściowym osprzętem. Czasu nie było wiele do namysłu....

 
 
 

Comentários


© 2023 by Make Some Noise.

Proudly created with Wix.com

Subskrybuj, jeśli masz nudne życie

albo lubisz czytać o jeszcze bardziej nudnym

Zajebiście, udało ci się...

bottom of page