top of page

Nie mam pomysłu na tytuł

  • powiedzaaaaa
  • 28 kwi 2019
  • 3 minut(y) czytania

W sobotę byłem w Zamku Książ pod Wałbrzychem i we Wrocławiu. W zamku myślałem o tym, że Książ to 10 razy większa Kozłówka i nawet łyżeczki mieli podobne. (Swoją drogą ciekawe, że kiedyś nie robili bezpośrednich przejść z pokoju do pokoju, tylko oddzielali je dodatkowymi, małymi pomieszczeniami, które nie dość, że pewnie nie służyły do niczego, to na pewno posiadają jakąś głupią nazwę.) Odwiedzając takie posiadłości zawsze wyobrażam sobie, że jestem jej mieszkańcem, mamy gdzieś połowę XIXw., wyglądam z rana za okno, żeby zobaczyć jaka pogoda, wcinam śniadanie w jadalni... po czym wszyscy wkoło starzeją się, umierają, zmieniają się czasy, wojska, aż mamy rok 2017 i do opuszczonej i zabytkowej już rezydencji przybywają setki turystów dowiedzieć się, jak żyłem. Potrzebuję takiej wizji, by zrozumieć wagę miejsca. Ponadto ciekawe, jak to jest być jednym z tych strażników, których jedynym zadaniem jest stać w miejscu i patrzeć, by Polak niczego nie ukradł i nie zniszczył. Pracując każdego dnia na zamku mogą się poczuć jak służba Hochbergów, uwieczniona na historycznych zdjęciach i stali lokatorzy. Jakby nie było - przebywają na zamku każdego dnia.



Wrocław bardzo ładny (zwłaszcza porównując go z Łodzią), tylko Ogród japoński wielkości działki mojego wujka - spodziewałem się godzinnej wędrówki, a wyszło 5 minut. No i żal mi było konia, prażącego się w upale na Starym Rynku wśród tysięcy ludzi. Co mnie ujęło we Wrocławiu, to fakt, że niemal za każdym rogiem odbywała się jakaś impreza w plenerze - a to leżaczki i browar na Odrą, a to siatkówka na plaży, a to jakiś koncert z browarkiem na trawniku... Ach, te wielkie miasta, w których rozrywką nie jest tylko alkohol pod monopolem. Fajne miasto, ciekawy rozkład starówki, rzeka, mosty i zadbane budynki, a więc wszystko to, czego nie znajdziecie w "mieście meneli", bo - i tu idzie diss - Łódź to płaska jak patelnia siatka dziurawych ulic otoczonych zniszczonymi, odrapanymi kamienicami, bez rzeki, bez mostów, bez choćby ciekawego śródmieścia, starówki czy rynku, z raptem jedną ładną ulicą. Okropne miasto, którym zachwycać potrafią się wyłącznie łodzianie pozbawieni obiektywizmu i przesiąknięci wspomnieniami z każdym, obszczanym murkiem tego miasta. Miasto bez rzeki to chuj nie miasto.



Tak ogólnie jednak, to każde ładne miasto jest dla mnie tylko kolejnym ładnym miastem i nic nie robi na mnie zbyt dużego wrażenia - starzeję się. Zabrzmię trochę jak snob i wieśniak jednocześnie, ale widziałem już kilka miast i Wrocław, choć przecież ładny, jest tylko kolejny. Podejrzewam, że żadne europejskie miasto nie zrobi już na mnie wrażenia. Wszędzie są kamienice w tych samych stylach architektonicznych, rynki, place, bruk, samochody i te pierdolone kościoły... Muszę udać się na Księżyc. Mam nadzieje, że azjatyckie widoki będą odmianą... jeśli kiedyś do nich dotrę.


Tak poza tym, to stanowczo za dużo czasu spędzam wśród emerytów - tylu młodych ludzi, co w sobotę we Wrocławiu nie widziałem już od co najmniej roku. Tylko te emeryty i emeryty - pewnie przez kontakty z nimi i ciągłe noszenie zasiłków pogrzebowych wdowom (w zeszłym tygodniu umarło mi 3 klientów na jednej ulicy), sam czuję się staro.


Wśród dzieci jednak też nie chce mi się siedzieć. Mam nadzieję, że wszystkie dzieci są tak samo głupie jak dumy moich braci. Ich pamięć trwa mniej więcej tyle, co u złotej rybki czyli 3 sekundy, dlatego można im 100 razy dziennie przypominać o założeniu łapci. A przecież w dramach nawet prezydenci Korei chodzą po domu w bamboszach - w garniaku, złotych spinkach i bamboszach. Wciąż nie wiem, co ludzie widzą w dzieciach - mnie wystarczy jeden dzień z nimi, by utwierdzić się w przekonaniu, że dzieci to inwestycja, która się nie zwraca, a przynosi jedynie urwanie dupy i nerwy. 


Kończąc, powiem, że robiłem badania okresowe. Całość badań polegała na 60 sekundach u okulisty i 30-stu przy badaniu krwi z palca na poziom glukozy. To mnie przebadali... Już mam zezwolenie na kolejne 3 lata brawurowej jazdy samochodem marki... Ponoć za PRL-u człowiek wychodził z badań okresowych przebadany jak do NASA i chociaż wiedział to i owo o samym sobie - dziś chodzi tylko o pieniądze i kwitki.


W przychodni była jedna ładna dziewuszka, ok. 20-stki, pewnie na badaniach wstępnych do jakiejś dziury, w której straci młodość i chęć do życia - zaimponowała mi wstydem łamane przez skromność i dziewictwo oraz tym, że nie grzebała w telefonie, jak 99% bab. Po prostu siedziała w milczeniu. I to nie w milczeniu oznaczającym obrażenie na cały świat, że musi tu siedzieć, tylko w milczeniu oznaczającym pokorę i niepewność. Albo po prostu oglądam za dużo Azjatów. (K-drama #47: "Moorim School" dla nastolatków)



powiedzaaaaa, czwartek, 27 lipca 2017

 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Muszę zapamiętać:

Jeśli czujesz się samotny, jedź spotkać się z rodziną - szybko najdzie cię ochota na bycie samotnym. powiedzaaaaa, poniedziałek, 1...

 
 
 

Comments


© 2023 by Make Some Noise.

Proudly created with Wix.com

Subskrybuj, jeśli masz nudne życie

albo lubisz czytać o jeszcze bardziej nudnym

Zajebiście, udało ci się...

bottom of page