top of page
powiedzaaaaa

Po co ten wpis?

Zachwycają się "Zjawą", tylko nie wiem z jakiego powodu. Obejrzałem ten film parę tygodni temu i byłem rozczarowany, bo to chyba jeden z gorszych filmów DiCaprio. Po pierwsze film ma całą masę realnie wątpliwych scen, na które widz musi przymknąć oko. Fabuła jest prosta jak najprostszy drut i polega wyłącznie na zemście na zabójcy syna, do której to zemsty droga wiedzie przez zimową dzicz. I tu pojawia się tematyka survivalowa znana choćby z filmu "Jeniec. Tak daleko, jak nogi poniosą" czy wielu innych, po których obejrzeniu, "Zjawa" niczym nie zaskakuje. Ba! W zasadzie każda scena tego filmu została już kiedyś nakręcona. Bo Leo przecież wypala sobie rany jak Rambo i śpi w zwłokach konia, jak Luke Skywalker w cz. V "Gwiezdnych Wojen". O żywieniu się byle czym, wodospadach i skokach w przepaść nawet nie ma co mówić - to wszystko już było! Więc co ten film ma wartego Oscara? Na pewno nie rolę DiCaprio, bo ten nie ma tam nic do grania, chyba że kunszt aktorski mierzy się już wyłącznie poświęceniem aktora typu chudnięcie do roli, tycie do roli, spiłowanie zęba do roli, ogolenie włosów do roli... Jeśli tak jest, to Leo dostanie Oscara za czołganie się po śniegu i kąpiele w lodowatej wodzie, bo na prawdziwe "granie" to tam nie wiele było miejsca. DiCaprio w ciągu 2,5 godziny filmu wypowiada 5 zdań, zaś przez resztę czasu utrzymuje na gębie jeden i ten sam grymas cierpienia. Jedna mina i 5 zdań. No dobra, na początku jeszcze trochę krzyku. Wtórny, prościutki, przeciętny film, jakich nakręcono już wiele. A jeśli widziałem inne, to po co mi taki następny? No chyba, że wam się nie nudzą te same historie, te same żarty, te same filmy. Może lubicie oglądać remake'i, słuchać coverów i nie wkurwia was, jak co miesiąc nowy "artysta" podbija listy przebojów przeróbką piosenki sprzed 20 lat.

Ano. Podobnie "Ida". Za co ona dostała Oscara? Fajny film... ale za co? Po 20 minutach widz domyśla się odpowiedzi na pytanie nurtujące główną bohaterkę i tajemnica pryska. Wiadomo, że Polaczki znowu zabiły Żydów. Jeśli chodzi o tę tematykę, to "Pokłosie" realizuje ją o wiele ciekawiej niż "Ida". W "Idzie" wszystko jest jasne, proste i jedynie sceneria PRLu oraz muzyka jazzowa dodają filmowi klimatu - w "Pokłosiu" prawdę odkrywamy stopniowo. "Ida" nie ma ani jednego momentu zaskoczenia - nawet scena samobójstwa Kuleszy jest przewidywalna, bo jakoś wiadomo, że ona nie otwiera okna, by wietrzyć mieszkanie, tylko po to, by za chwilę z niego skoczyć. (Co do spadających zwłok, to lubię scenę z "Zawrotu głowy" Hitchcocka.) Mnie w "Idzie" urzekła tylko jedna z finałowych scen, gdy nasza zakonnica stoi przed możliwością rozpoczęcia typowego życia u boku mężczyzny, jednak słysząc jego plany na przyszłość, tj. standardowe "pies, ślub, dzieci, dom" uznaje - tak sądzę - że takie typowe życie jest banalne, puste i bezsensowne, dlatego woli oddać się Bogu - w nim znaleźć coś więcej, coś głębszego.

A "Marsjanin"? Fajny, póki Damon sadzi ziemniaki w pojedynkę - później to już "Apollo 13", więc odgrzewane kotlety.



powiedzaaaaa, poniedziałek, 15 lutego 2016

0 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Muszę zapamiętać:

Jeśli czujesz się samotny, jedź spotkać się z rodziną - szybko najdzie cię ochota na bycie samotnym. powiedzaaaaa, poniedziałek, 1...

Σχόλια


bottom of page