top of page
powiedzaaaaa

Strata czasu


Wkurwiony, podłamany i bezsilny, jak zawsze w niedzielę. Czym mnie jutro kochane życie obdarzy? A co, nie oglądałem tydzień temu? Dwa tygodnie temu, trzy, cztery... Jeszcze tylko 37 czy 38 lat. Dzień dobry, dziękuję, do widzenia powtórzone z miliard razy. Później posiedzieć z pół roku w ogródku, kompletnie zdezorientowany, oszołomiony jak po 50 latach dymania w dupę przez życie i zgon, spad z ławki, pod ławkę, na trawnik, znajdą po paru dniach.

Poza robotą też to samo: "ubrana była w taką bordową garsonkę...", "pasuje jej ten kolor włosów", "ano, dzieci kosztują", "żeby w maju trzeba było palić!?", "a ten Zubilewicz wiecznie w tych bordowych butach". Boże, ile razy człowiek jeszcze usłyszy tego typu zdania, zbytecznie komentujące każdy szczegół.

Tak mam dość ludzi po tym weekendzie. Brat imprezę zrobił i nie wiem, chyba kupił dwie flaszki i żeby nie brakło cedził te kielichy raz na godzinę, że tylko człowieka szlag trafiał. Przyszedłem się napić, a ten leje jak emeryt przed zgonem, że usnąć idzie. I wszyscy gapią się w te kieliszki czy polane, a gospodarz senny się już robi czy pijany, nie wiem, bo on wiecznie jest przepracowany. Po co to w ogóle wyciągać wódkę i język moczyć? Równie dobrze można było przy herbacie posiedzieć. Zagryźć też tej wódki nie ma czym, bo jak zwykle poszli na łatwiznę, grilla zrobili i jak się już nim człowiek zapchał, to na stole została tylko ta wódka, w butelce. I tak mijają godziny... Dziwić się, że wolę pić samemu... A potem po takiej imprezie dziwię się sam sobie, że zachowuje się jak jakiś alkoholik, skoro poszedłem tam tylko po to, by się nawalić, a jak się nie nawaliłem, to wychodzę wkurzony i uznaję całość za stratę czasu...

A na imprezie sami normalni, porządni ludzie, obywatele RP, których niestety obgadać nie mogę, bo dziadostwo przeczyta kiedy i będzie, ta...

W TV dalej idiotyzmy. Jakieś morsy, czyli stare, obleśne tłuściochy, które myślą że są twardzielami, bo się w lodowatej wodzie kąpią, a ta jebana telewizja ich pokazuje kilka razy w roku, chuj wie po co, bo co mnie oni, kurwa, obchodzą? Co to jakieś wydarzenie jest, że grupka debili wchodzi do wody? Albo jakiś alpinista jest w drodze na 8-tysięcznik... Kogo to obchodzi? Chce, to niech se idzie, jego sprawa. Po co mnie, o tym informują? Dalej maratony. Non stop ludziska pierdolone biegają, z byle powodu, im głupszy ten powód, tym lepiej. Święto zupy pomidorowej - maraton. Święto z powodu braku święta - maraton. I już biegną, chuj wi po co, a na mecie wszyscy są zdyszani i... szczęśliwi. I już znowu walą te same texty, że sport to zdrowie, że wysiłek to zdrowie, że w zdrowym ciele, zdrowy duch... a Anna Przybylska zmarła w wieku 35 lat, choć biegała te wasze pierdolone maratony... Dalej chuje zachwycają się jedzeniem. Pulpeciki w sosie orzechowym, gówno w panierce z chuja, smażyć krótko i nowe przepisy i przepyszne, itd. Byle cukierek okraszony komentarzem czy dobry, czy bardzo dobry, czy tylko trochę czy gorzki czy fajnie gorzki... Co za różnica, kurwa! To tylko pierdolony cukierek! Połknij, wysraj i zamknij ryja! I po chuj mi setny przepis na kurczaka? Naucz się, kurwo, 20 potraw i starczy ci na całe zasrane życie.

Wszystko dookoła jest tak kurewsko absurdalne, tak idiotyczne... Marnuję czas na życie.



powiedzaaaaa, niedziela, 24 maja 2015

0 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Muszę zapamiętać:

Jeśli czujesz się samotny, jedź spotkać się z rodziną - szybko najdzie cię ochota na bycie samotnym. powiedzaaaaa, poniedziałek, 1...

Comments


bottom of page