Zjadłem dziś pączka.
- No i? - ktoś spyta.
- No i to, że od 3 miesięcy nie miałem w gębie nic słodkiego.................
Żadnego lizaczka, ciasteczka, ciasta, batonika czy pączka. Żadnego słodzenia herbaty ani chlania napojów słodzonych typu Cola (których zresztą i tak nigdy nie piję) czy soków z najebanym cukrem - wódkę przepijałem wodą albo w ogóle. Przez trzy miechy omijałem też większość produktów spożywczych, zawierających cukier... oraz unikałem nadmiaru tłuszczu. Efekt?
Cegiełki. Tak, to w dużej mierze kwestia światła z góry, bo się ładne cienie robią. Tak czy inaczej, zalążek 6-paka jest. Tak sobie bowiem wymyśliłem około 1 grudnia 2018, że wyrzeźbię sobie brzuch przed śmiercią. Ćwiczenia + dieta + lekki deficyt kaloryczny = ubytek kilku kg tkanki tłuszczowej i jest... coś tam. Bo w 6-paku chodzi o niską tkankę tłuszczową, a nie brzuszki. Możesz robić 1000 brzuszków dziennie, ale póki nie zejdziesz z tłuszczem w dół, ten przykryje mięśnie i gówno zobaczysz. Oczywiście, im jesteś grubszy, tym więcej zrzucania - ja zawsze byłem i jestem szczupły, więc w miarę szybko to idzie.
Ale wracając do cukru, jako że dziś tłusty czwartek i nie brak debili, którzy stoją pod cukiernią po 5 godzin, żeby sobie pączka kupić, jakby on tego wart był... i jakby sobie go wczoraj zjeść nie mogli... i jakby ten z cukierni obok, bez kolejki był diametralnie inny... Marzę o Dniu Dawania Dupy - wówczas utworzą się kolejki wypiętych kobiet i nagich chłopów, no bo jak tradycja to trzeba, a jak... A, o cukrze miało być...
Cukier to biała śmierć, mówią. Organizm w rzeczywistości potrzebuje tylko odrobiny cukru, a cała reszta, jaką wrzucisz do żołądka zamienia się w... tłuszcz i magazynuje, odkłada w ciele - dupy i brzuchy rosną, narządy się zatłuszczają, żyły zatykają. Dawno temu, rzecz jasna, w najgłupszym kraju świata, tj. USA, gdzie pieniądz jest najważniejszy, uznano, że wszystko smakuje ludziom lepiej, jeśli dodać do tego odpowiednią ilość cukru i tak oto stworzono odgórną i dalej obowiązującą na całym świecie idealną dawkę cukru do każdego artykułu spożywczego, jaki trafia do sprzedaży. A ludzkość coraz bardziej otyła. Pycha.
Tak mnie wkurwia ten cały przemysł spożywczy z ciągłymi aferami, mlekiem co się zsiąść nie chce, chorymi krowami (co się podnieść nie chcą), kurczakami na antybiotykach oraz kilogramami ulepszaczy, wypełniaczy i emulgatorów we wszystkim - czyli ogólnie mówiąc - producentami żywności, którzy robią ze mną, co chcą i na siłę wpychają we mnie, m. in. cukier, którego nie potrzebuję, że postanowiłem przynajmniej przez pewien okres zabawić się w małą wojenkę i spróbować czegoś dla mnie nowego. Wspomniane 3 miesiące temu zacząłem po raz pierwszy w życiu czytać skład żywności, którą wpieprzam i nie mogę wyjść ze zdziwienia - wszystko ma cukier, nawet produkty, które w ogóle nie kojarzą się z cukrem. To, że coś słodkiego ma cukier jest zrozumiałe. To, że owoce oprócz witamin mają cukier w postaci fruktozy - trudno. Ale majonez? Sos do spaghetti? Ketchup? 20% ketchupu to cukier. Nie 5%, tylko 20%. 1/5. Jakiś chuj sobie stał na słoikiem ketchupu i wsypywał kolejne łyżki cukru. A najśmieszniejsze są, tzw. produkty fit z rysunkiem szczuplutkiej kobitki, gdzie np. w 100 g płatków Nestle Fitness jest aż 25g cukru czyli 1/4 paczki to cukier - i to ma być fit?
Nie wiem jak działają te wszystkie instytucje, urzędy czy chuj wie co dopuszczające żarcie do sprzedaży, ale działalność całej tej jebanej branży spożywczej można by postawić na równi z ludobójstwem albo przynajmniej działaniem na szkodę ludzkości, na której wszystkim u władzy ponoć tak bardzo zależy. Chemia, cukier i chemia. Bo dłużej postoi i się sprzeda więcej.
A pączek, którego zjadłem? Pyszny. Heroina ponoć też bardzo odpręża. Wniosków więc żadnych ten wpis ze sobą nie niesie, bo ja nie Konfucjusz czy Dalajlama, żeby drogę życia odnaleźć i może ją jeszcze komuś wskazać. Tak sobie tylko popisałem o cukrze.
Idę się uczyć, bo mnie noc zastanie.
PS. A propos chudnięcia. Całe życie słuchałem jęczenia otyłych ludzi na temat tego, jak to strasznie trudno im zrzucić wagę i że próbowali już wszystkiego, itd. Sam nie próbowałem, bo nie miałem potrzeby, więc pozostawało mi wierzyć na słowo, że dla pewnych ludzi to faktycznie jest wręcz niemożliwe nie być otyłymi, ale teraz widzę, że to tylko kolejne, zwykłe pierdolenie ludzi z leniem w dupie i brakiem charakteru do odmawiania sobie czegokolwiek. Wylicz sobie w necie, kruszynko, swoje dzienne zapotrzebowanie kaloryczne, sprawdzaj kalorykę wszystkiego, co w siebie pchasz i po prostu jedz o 300 kcal mniej od tego zapotrzebowania, cierpliwie czekając na efekty. Między innymi paczek ma ok. 300 kcal. W dużym skrócie to wszystko.
powiedzaaaaa, czwartek, 28 lutego 2019
Comentarios