Przez 18 lat wiodłem błogie, ciche życie pełne masturbacji w ogródku, z dala od ludzi i kłopotów, jakie ta zaraza ze sobą niesie, aż tu jakiś rok temu za moim płotem wprowadził się sąsiad. Spokój minął bezpowrotnie. Pojawiła się bowiem ta rodzinka blokersów spragnionych powietrza wraz z dwójką zdziczałych bachorów i tylko całe dnie hałasują tuż za moim płotem. Mówię tuż, bo jakby tak usunąć ten płot, to dzieli nas ok. 10 metrów. Na tak małej powierzchni w zasadzie jesteśmy na jednej działce i już będąc na werandzie słyszę ich całe rozmowy, a ile byle pierdnięcie nie dość, że usłyszę, to i pewnie poczuję. A tamte szczęśliwe, że się z klatki wyrwali, więc całe, kurwa, dnie przesiadują na dworze, siedzą tam, żrą tam, zapewne srają tam, a jakby mogli, to i by pewnie spali na tym dworze. Dzieciarnia pruje japy, płacze co 10 minut, ci je na zmianę albo uspokajają i opieprzają albo, co gorsze, bawią się z nimi, bo to takie nowomodne, że tatuś kopię piłeczkę z synkiem i non stop prawi mu słowa zachęty typu "świetnie!", "super!", "Jeszcze raz, ha haa!", że mało co się wszyscy nie porzygają tym szczęściem i sielanką. Do tego to radio. Moi sąsiedzi to jedni z tych ćwoków, którzy nie potrafią znieść ciszy, więc ledwo się pojawią, to już włączają radio na działce i ja, czy tego chcę czy nie, muszę słuchać tego jebanego, polskiego radia pełnego jebanych, polskich piosenek sprzed wieków ilekroć jestem na podwórku. Jak można się tak narzucać innym? Ja nawet we własnym pokoju słucham muzyki w słuchawkach, by domownicy nie musieli. Poza tym, kto normalny słucha radia w domu? Radia słuchają tylko ludzie, którzy nie mają swojego gustu, swojego stylu i w ogóle swojego... Więc słuchają tego, co ktoś im puści, jakiś Jagielski czy inne dziady. Ech, żeby jeszcze ci sąsiedzi ładne ludzie byli, żeby ta moja sąsiadka była ponętną 30-tką z uroczym spojrzeniem, na którą mógłbym zerkać przez okno z kubkiem herbaty w ręku, snując dla rozrywki sprośne wizje pożyczania sobie cukru, to pewnie bym jej wszystko wybaczył, ale gdzie tam - typowa, brzydka Polka z nalaną gębą i rysami chłopa, której się przytyło ze 40 kg, po dzieciach, rzecz jasna... a zrzucić się już nie chciało, bo pyrki takie dobre, tłuszczykiem polane. Stoję więc z tym kubkiem, myślę o jej chłopie i nagle rozumiem ile rzeczy wpływa na to, jak postrzegamy drugiego człowieka, bo np. jego ocenę żona zaniża o jakieś 50%. "Idźcie i rozmnażajcie się" - ile ten Wasz Bóg bzdur nagadał...
powiedzaaaaa, piątek, 01 września 2017
Comments