Niektórzy, np. moja ciotka, myślą, że mam ciekawą pracę, bo tylu ludzi spotykam i czasem się ktoś powiesi... Mnie się jednak marzy praca w jakimś ciemnym archiwum, 4 piętra pod ziemią, przy lampce, wśród stosów makulatury, w kompletnym odosobonieniu. Głównie dlatego, że kontaktów z ludźmi mam po dziurki w dupie, bo albo trafiam na zramolałych, irytujących emerytów, którym złożenie podpisu zajmuje 5 minut i do których kompletnie nie mam cierpliwości; albo na agresywnych funkcjonariuszy drogówki, którzy za zbyt mocne walenie do drzwi lekceważą mnie słowem "chłopczyku", wyzywają od chorych psychicznie i grożą mandatami przy następnym spotkaniu; albo idiotów z patologii, którzy mówią do mnie, cytuję "Pan jesteś, kurwa, złodziejem! Spotkamy się w sądzie" ze dwa razy w miesiącu, gdy synuś nie oddaje im ich pieniędzy, które owemu synusiowi wypłaciłem, zgodnie z prawem zresztą - wbrew temu, co być może niektórzy z was sobie teraz roją w swoich łbach. W miesiącu lipcu to już druga taka sprawa i, jak zwykle, winny jest listonosz, a nie krewny, który przepija czyjąś kasę. Dlatego też, nie, nie mam ciekawej pracy, tylko stresującą i wkurwiającą robotę, bo przecież teraz jakiś półmózg będzie rozpowiadał po sąsiadach, jak to go okradłem na 2 tyś. złotych. Aaa, jeszcze jutro idę z poleconym do tego psa, tzn. szanownego funkcjonariusza drogówki, który pewnie na sam mój widok dostanie wścieklizny, jak to psy - w rodzinie swojej mam dwóch z około-psiej branży, więc wiem, jacy pojebani ludzie wychodzą z takich zawodów, że potrafią na imieninowym stole, położyć pośród sałatek glocka, tylko po to, by zdominować otoczenie.
Ta, a propos psów. Włażę do weterynarza w rejonie z korespondencją, a tam oczywiście łazi tego czworonożnego gówna, ile tylko Wasz Bóg kochany pozwolił się napłodzić. Stoję przy blacie, kobitka podpisuje, a jakiś mops podchodzi do mojej nogi na odległość kilku centymetrów i zaczyna sapać, jakby miał zapalenie oskrzeli. Patrzę na niego i szóstym zmysłem wiem, że jak tylko cofnę nogę, to ten wszarz spróbuje mnie ugryźć. Cofam ją, a ten startuje z kłami... Zasłoniłem się kartą - w końcu wiedziałem, co nastąpi. Wkurwia mnie jedynie organizacja przestrzeni w tym jebanym gabinecie - łażą te kundle bezpańsko i mogą gryźć każdego, kto się nawinie. Trzymajta te gówna na uwięzi, jak na bydło przystało. Nie miałbym oporów przed zjedzeniem psa.
powiedzaaaaa, czwartek, 28 lipca 2016
Comments