Polecony z zagranicy do Cyganki, tej co ani pisać ani czytać nie umie. Podpisuje się tym swoim "XO" i pyta:
- A skąd to?
- Z zagranicy.
- Ale skąd?
- Walia.
- Jak?
- Walia.
- To jest takie państwo?
To babsko zaczyna mnie fascynować. Jest żywym dowodem na to, że wiedza jest zbyteczna. W końcu baba ta ma z 80 lat i nie umie nawet czytać, nie słyszała o Walii, a czego jeszcze nie wie, o czym jeszcze nie ma pojęcia? Chciałbym zgłębić jej umysł, poznać rozmiary jej niewiedzy, np. czy ta kobieta wie, że Polska leży w Europie? Czy wie, że Europa to kontynent, a oprócz niego jest jeszcze kilka innych? Czy słyszała o Azji? Czy wie, że Ziemia jest okrągła? Czy utożsamia Słońce z Bogiem?
Wydaje się, że przy obecnym zalewie informacji nie można być nieświadomym; że byle telewizor prędzej czy później poinformuje cię o istnieniu takiej Walii. Fakt, że oprócz Ryana Giggsa i jednego filmu o nieletniej, grubej matce z nizin społecznych (plaga całych wysp) gówno o nich wiem, ale coś tam wiem. A ona?
I mnożą się pytania? A po co mi wiedzieć, że istnieje jakaś Walia? Cyganka jest dowodem na to, że można przeżyć całe życie i nie wiedzieć prawie nic, a już na pewno nie zawracać se dupy istnieniem jakiejś Walii. Ba! Nawet czytać nie potrzeba. Życie to żarcie, sranie i sen. Reszta to już hobby.
No i jeszcze konfrontacja jej osoby z moją. Ona, analfabetka bez znajomości podstaw geografii; ja, magister polonistyki z bólem istnienia, a w gruncie rzeczy żyjemy tak samo - żremy, sramy i cieszymy się, jak słońce wyjdzie. Na chuj komu wiedza...
powiedzaaaaa, środa, 17 czerwca 2015
Comments