top of page
powiedzaaaaa

Sen

Zaktualizowano: 25 paź 2020


Swoją wojnę ze światem prowadzę nawet we śnie. Śniło mi się dziś, że jechałem autobusem, a naprzeciwko mnie usiadł Donald Tusk. Prowadził rozmowę z ludźmi w autobusie, chwalili się Polską, klepali po plecach, wszyscy zadowoleni. Nie wytrzymałem i zjebałem premiera, krzycząc w nerwach, że może na arenie międzynarodowej zrobiliśmy postęp, ale w kraju "syf z gilem", bo ludzie na pół etatu albo umowy o dzieło robią. Pan Donald odbijał piłeczkę, ja zbijałem jego "argumenty", aż mało co bym przegapił swój przystanek. Wyskoczyłem z autobusu zachodząc w głowę, z jakiej paki premier jeździ autobusem drugiego najbiedniejszego miasta RP - PR? Autobus odjechał, a pod szpitalem tłumy, do tego budynek oświetlony jakby zajebali reflektory spod Kościoła. Po co te tłumy? Do zadłużonego na 100 milionów złotych szpitala w Pabianicach przyjechał z wizytą prezydent Bronisław Komorowski, więc bidne bydło zebrało się wokół tłumnie, by chociaż popatrzeć na wielki świat, wielkie nazwisko - w końcu będzie to pewnie największe wydarzenie w ich szarym życiu. Nawet za 30 lat będą opowiadać jak to widzieli raz prezydenta, "wychodził ze szpitala i machał do mnie ręką". Widząc ten tłum i myśląc powyższe poczułem - jak zwykle zresztą - pogardę do społeczeństwa i postanowiłem, że będę lepszy - odwróciłem się i pomaszerowałem do domu długą ciemną drogą bez latarni niczym doliną ciemności. Obudziłem się.

O jednej rzeczy nie wspomniałem. Przez całą drogę towarzyszył mi pewien znajomy, którego tożsamości nie mogę ustalić. Ktoś niby mało znaczący z przeszłości...



powiedzaaaaa, sobota, 26 kwietnia 2014

2 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Na pasach

W drodze do pracy mijam szkołę, a dokładniej dwie - podstawówkę i gimnazjum. Codziennie zmuszony jestem przepuszczać na pasach rodziców...

...

Kiedyś chociaż czekałem na sobotę. Dziś wolny weekend nie napawa mnie żadnym optymizmem, bo przecież nim się obejrzę znowu nastanie...

Dzień buntu

To był zwykły poniedziałek. Wstałem przygnębiony wizją kolejnego dnia pracy, miałem plan wybłagać na piątek dzień wolny, abym mógł oddać...

Comments


bottom of page