top of page
powiedzaaaaa

Autobus

Zaktualizowano: 1 lut 2020


Auto kupiłem i wiadomo - już je oddałem do mechanika, bo gdzieś z silnika wyciek był. Do domu wracałem zatem autobusem. Nie jechałem nim kilka lat, a niegdyś podróżowałem codziennie przez 2 lata podstawówki, 4 średniej i 5 studiów dojeżdżając do PKSu.

Fajnie się jechało, choć te Solarisy są chujowe. Z tyłu nie ma 5 miejsc tylko wychodek jakiś, w który upchali widać całą maszynerię. A i ja chyba podrosłem, bo siedząc z tyłu kolana mi wadziły o ścianę naprzeciwko.

Mimo to fajnie się jechało. Jazda autobusem zawsze mnie uspokajała, bo można się wówczas zamienić w kukłę, siedzieć nieruchomo i ino patrzeć za szybę, czasem powieką ruszyć. Jak się już wsiądzie, to można jechać i jechać...

Była 8 rano, autobus jechał w stronę I liceum, a w środku było kilka licealistek, wszystkie w miarę ładne, młode i wszystkie rzuciły na mnie okiem. Ja na urlopie jestem, więc zerwałem z kulturą, od 2 tygodni się nie golę, myję sporadycznie i pewnie pojechałbym do miasta na golasa, gdyby nie zima. Nie jestem sentymentalny, ale szkołę podstawową czy średnią wspominam dobrze. Tam się tylko siedziało, gadało i robiło jaja. Problemów z nauką nigdy nie miałem, choć prawie wcale się nie uczyłem, zaś ówczesne W-Fy i gra w nogę do dziś śnią mi się po nocach - teraz sale trzeba by wynajmować, a i tak już nie ma z kim grać. Szkoły te nigdy mnie nie stresowały, co najwyżej raz, gdy poszła fama, że psy przyjdą z psami narkotyków szukać, a ja miałem na sobie portki, w których kilka dni wcześniej trzymałem zjarę. Zwiałem z biologii, a gacie, ubrudzone specjalnie, poszły do prania.

Będąc w szkole wszystko jest jeszcze przed tobą. Przyszłość, dorosłość wydają się odległe, a prawie wszystko możliwe, bo jeśli chcesz zostać lekarzem, to ok, pójdziesz na studia; chcesz oprowadzać Polaków po Tunezji, da się zrobić. Niby wiesz, że zaraz zmiana szkoły, że może studia, ale studia to wciąż szkoła. I póki jesteś w szkole, to prawdziwe życie biegnie dla dorosłych, ty dalej chodzisz do szkoły i myślisz jedynie o duperelach albo żeby ściągi napisać. Przynajmniej ja tak do tego podchodziłem, bo na dziennych byłem. Wybór życia jest jeszcze przed tobą. Dookoła ciebie kręcą się dziewczyny i choć możesz być słaby w te klocki, to jesteś w tym szkolnym nagromadzeniu cycków w ilościach jakich nie spotkasz już w pracy. I zawsze jest szansa, że może coś dzisiaj, może jutro. A jak nie, to chociaż sobie popatrzysz. W robocie mam same stare baby i prędzej sobie poflirtuje z psem niż z nimi.

Wysiadłem z autobusu, doszedłem do domu, zacząłem pisać te bzdury, gdy nagle zadzwonił mechanik, że ten wyciek to poważna sprawa, że całą skrzynię biegów musi wyjmować i że ze 2 dni mu zejdzie. Taa, już się szykuję na ładną sumkę do zapłaty. W poniedziałek za to, na dobitkę, wracam do pracy, by spędzić w niej kolejne 39 lat. Szkoda słów. Niby nie trzeba już odrabiać lekcji ani się uczyć do egzaminów, ale nic już mnie nie czeka. 39 lat, a jak się padnie wcześniej to wyjdzie dożywocie.

A w szkole było tak fajnie, że oprócz tej biologii to prawie wcale na wagary nie chodziłem, bo i po co. Chyba że na koniec roku, jak już oceny były wystawione. W pracy nie ma wagarów, co najwyżej 20-26 dni urlopu, o który trzeba prosić jak niewolnik pana, tzn. pracownik pracodawcę.

Nie rozumiem i nigdy nie rozumiałem gówniarzy, którzy chcą czym prędzej być dorośli - ja nigdy nie chciałem dorosnąć i wciąż nie chce, bo dorosłe życie jest do bani. Zwłaszcza dziewczyny chcą być dorosłe i jak im ledwo cycki wyrosną, to od razu się robią na kobiety - zmieniają sportowe buty na obcasy, kurtki na płaszczyki, malują się, marzą o mężczyźnie i własnym mieszkaniu. Ano, tak to jest, jak się córkom kupuje do zabawy lalki, karze się im udawać mamę dla tych lalek, a potem bawi się z nimi w dom. Prawdziwe dziecko, to tylko zmiana zabawki na prawdziwą. Pewnie dlatego mówi się, że mężczyźni nigdy nie dorastają - oni się w dzieciństwie nie bawią dziećmi, nie udają ojców - mają samochodziki, których nie trzeba prowadzać do mechanika.

Kończę, bo już kompletnie odbiegłem od tematu.

PS. Znowu dzwonił mechanik, że sprzęgło jest na wykończeniu i że skoro ma je na wierzchu, to może mi od razu to zrobić. Heh, i tak to jest z mechanikami, że tylko oni wiedzą czy aby właśnie nie naciągają cię na parę stów za zrobienie sprzęgła, które być może wcale nie jest na wykończeniu i którego może on nawet nie tknie.



powiedzaaaaa, piątek, 17 stycznia 2014

0 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Autobus 2

Znów jechałem autobusem. Tak sobie to wszystko zaplanowałem i ułożyłem, żeby obrobić się w 30 minut. Odstawić auto i zdążyć na autobus,...

Comments


bottom of page