Jako że mój blog schodzi na psy (które to określenie, nawiasem jak widać mówiąc, jest niesprawiedliwe wobec psów), bo ostatnio piszę je pod wpływem - dodam zatem kolejny bylejaki podwpływowy wpis, co zresztą nie ma większego znaczenia, bo przecież im bardziej gówniany wpis, tym większa poczytność:
No i życie leci dalej. Wczoraj zmarnowałem szansę pracy w sądzie w Łodzi, a dziś słucham czarnuchów z gett Californi i pije piwo Krzepkie, które kupiłem przez pomyłkę. Poloniści nazwaliby to mianem vanitas vanitatum, plebs powiedziałby "co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr", a ja bym im powiedział "wypierdalaj". Tak czy inaczej, siedzę, piję i za 23 lata umrę, więc w sumie to czy pracuję na poczcie czy pracuje w sądzie nie powinno mieć większego znaczenia, zwłaszcza że moje ambicje sięgają raptem stąd do monopola. Będżmy jednak szczerzy - przecież każdy chce opanować świat i przechytrzyć innych.
Tak czy inaczej, lecę teraz z Compton do South Central LA - jak to sobie zwykli ubarwiać życie nieudacznicy.
Aaaaa, miałem napisać na gg do twórcy http://www.piwarium.pl/ , że ma fajną stronę, ale mój komunikator mówi mi, że numer ów kreatora strony (bo trzeba unikać powtórzeń w pisowni) jest nieprawidłowy. Miałem go również prosić o sprowadzenie i opisanie piwa Old English, które to namiętnie piją czarnuchy z LA, ale jak znalazłem w necie: "Na podstawie głosów tysięcy internautów wybrane zostało najgorsze piwo na świecie. Jest nim Olde English 800 produkowane jak łatwo się domyśleć w USA przez Miller Brewing Company w stanie Wisconsin". Cóż, czego się można było po nich spodziewać...
powiedzaaaaa, sobota, 29 października 2011
Comments