top of page
powiedzaaaaa

Experyment retrospektokonotacyjnocośtam

Pamięć działa wybiórczo. Ciekawe są powody takiej, a nie innej selekcji. Postanowiłem przeprowadzić experyment. Wziąłem na warsztat "przedszkole" i "zerówkę", chcąc sprawdzić, jakie wspomnienia na dźwięk tych słów przyjdą mi do głowy jako pierwsze, czyli jakie zdarzenia wryły się najgłębiej w moją psychikę. Oto wyniki:

1. Przedszkole:

a) Pierwsze wspomnienie ilustruje moje sadystyczne ciągotki bądź właśnie odwrotnie - poczucie winy z niewłaściwego zachowania. Widzę mianowicie stołówkę, stolik, mnie, brata i jeszcze jakieś inne bachory. Ja i reszta jemy kanapki z twarożkiem - brat nie je, bo od zawsze nie lubił twarożku. Siedzi i jest głodny, a ja się śmieję z niego. Jeśli to wspomnienie jest wyrzutem sumienia za tamten szczeniacki żart, to jestem największym pokutnikiem w województwie. 20 lat poczucia winy za parę kanapek... A może to wyraz tryumfu mojego ego nad nim? Że on mięczak, a ja się potrafiłem dostosować do świata?

b) Drugie wspomnienie jest zagadką, która trapi mnie już blisko 20 lat. Było leżakowanie. Po pobudce okazało się, że jestem cały posrany, a - prawdę mówiąc - widzę to tak, jakby pode mną leżał idealnie uformowany klocek, nienaruszony ciężarem ciała. Pani przedszkolanka wzięła mnie pod prysznic i obmyła moje dupsko i nogi z gówna. I do dziś nie wiem - czy to się wydarzyło naprawdę, czy sobie to jedynie uroiłem? A może ktoś mi podrzucił te kupę?

c) Trzecie wspomnienie jest równie extremalne. W przedszkolu bowiem, oprócz wyśmiewania głodnych i srania na siebie, prowadziłem również szeroko zakrojone experymenty na własnym ciele - badałem wytrzymałość organizmu, siłę woli, Jasną stronę Mocy i inne takie. Dlatego też pewnego razu wstrzymywałem mocz przez calutki dzień, co koniec końców doprowadziło do kompletnego znieruchomienia - babcia zaniosła mnie na rękach z przedszkola do domu. Od tamtej pory nie sikam.

To moje jedyne wspomnienia z czasów przedszkolnych. Kilka lat później wstrzymywałem kupę i dostałem zatwardzenia. Nie szkodzi - ten ciężki trening zaowocuje w czasie kolejnej wojny w Wietnamie.

2. Zerówka:

a) Flamastry. Miałem 5 zajebistych, kolorowych flamastrów. Tak zajebistych, że do dziś pamiętam ich wygląd. Czerwony, czarny, niebieski, zielony i żółty. Zbliżały się ferie. Chciałem spakować flamastry i zabrać je na ten okres do domu, ale opiekunka powiedziała, żebym zostawił je na półce... Że będą na mnie czekać... Zwiedziony podstępem, zostawiłem. Po powrocie już ich nie było. Tak się kończy zaufanie do ludzi.

b) Inne wspomnienie to pierwszy dzień i płacz po opuszczeniu wśród obcych. Standardowa reakcja. Od lat powtarzam, że kontakt jednostki ze społeczeństwem nie prowadzi do niczego dobrego.

W dalsze lata nie zaglądałem, bo tam wspomnienia są o wiele bardziej zróżnicowane. Wniosek z experymentu jest taki, że pierwsze kontakty z rówieśnikami zapisały się w mej głowie serią klęsk - obfitują w wyrzuty sumienia i urazę do ludzi oraz wstyd z posrania się na oczach całej grupy i przymusowej ewakuacji w stanie wskazującym na przekroczenie dozwolonej dawki moczu w organizmie.

Najgorsze jednak jest wspomnienie z krzaków koło bloku, które to zdarzenie psychika moja wyparła na wiele, wiele lat. Tym wspomnieniem rozpocznę kiedyś swoją autobiografię: "Ja. Nieudacznik".



powiedzaaaaa, wtorek, 15 maja 2012

1 wyświetlenie0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

7 dni do EURO

Kurwa, jak ja nienawidzę tego narodu... A właściwie to nie kwestia narodu, tylko ludzi ogólnie. Skoro jednak żyję wśród Polaków, to...

Użyłem dziś broni

Trzy kwartały wzorowej służby i ani razu nie musiałem wyciągać spluwy. I nagle... jeb! Do tej pory starałem się załatwiać sprawy...

Optymiści i gilotyny

Optymizm to rodzaj pewnego upośledzenia umysłowego. Optymista bowiem zdaje się ignorować bądź nie dostrzegać pewnych oczywistości, które...

Comentarios


bottom of page