Godzinę temu dostałem zaproszenie na jutrzejszego grilla. Z takimi zaproszeniami jest jeden problem - trzeba na nie odpowiadać, tj. zdecydować czy jutro będzie mi się chciało jechać do kogoś żreć kiełbasę czy nie, tak jakbym był w stanie to przewidzieć. Taki przymus składania deklaracji kompletnie eliminuje spontaniczność, a ja jestem zbyt skomplikowanym człowiekiem, by móc ręczyć za swój jutrzejszy nastrój i chęci - bardzo możliwe, że jutro będę chciał się zabić, a nie jeść kiełbasę. I gdybym mógł jutro połączyć wpieprzanie żarcia z moim ukochanym hobby, tj. chlaniem alkoholu, to napisałbym "ok, wpadnę", ale skoro w piątek jadę do roboty i muszę poruszać się w niej samochodem, to wódka odpada, dlatego momentalnie sens jakiegokolwiek wyjścia do ludzi staje pod ogromnym znakiem zapytania. Gdybym miał słuchać głosu swego instynktu, odpowiedź byłaby oczywiście odmowna, tyle że gdybym zawsze miał tego głosu słuchać, to pewnie jeszcze do dzisiejszego dnia nie wyszedłbym z pokoju, nie wiedział jak wygląda łazienka. Ano, nie wiem co odpiszę. Póki co gram na czas, tzn. nie odpisuje nic, że niby śpię. Jutro się coś odpowie...
Przeklęte relacje międzyludzkie. I jak ja mam być szczęśliwy?
powiedzaaaaa, czwartek, 01 maja 2014
Comments