Byłbym świetnym nauczycielem języka polskiego. Z prostego powodu - zdaję sobie sprawę z tego, że ta cała literatura jest bezużyteczna, więc nie ma co nią męczyć uczniów - póki mnie nie wkurwią. Bo książki przydają się wyłącznie w teleturniejach, gdy pytają z ilu pięter leciał Lechoń; albo wówczas, gdy na imieninach u cioci ktoś zaczyna gadać o uboju świń i dziwnym trafem rozmowa schodzi na "Boską komedię" i nikt nie wie, kto ją napisał, a ty wówczas mówisz, że Dante i każdy myśli, że wykształcony i oczytany jesteś, choć wiesz to z filmu "Siedem" z Pittem i Freemanem. Do zaliczenia przedmiotu wymagałbym zatem jedynie ciszy podczas lekcji i absolutnego minimum wiedzy, żeby nie było wstydu przed ludźmi. Ciszę zapewniłbym sobie wyśmiewaniem Słowackiego i innych wiecznie chorych wrażliwców, językiem tak przystępnym, że nie przystoi nauczycielowi. Za minimum wiedzy za to, uważałbym znajomość odpowiedzi na pytania typu: w którym wieku żył Mickiewicz czy kto napisał "Potop"? Na 5-tkę wskazanie utworu z cytatem "Kobieto! Puchu marny! [...]".
Myślę, że umiałbym zainteresować młodzież lekturą, a co najważniejsze - tak o niej opowiedzieć, by zapamiętano z niej cokolwiek, a nie kojarzono tytuł z czarną plamą. Weźmy takie "Cierpienia młodego Wertera". Wystarczy powiedzieć, że Werter był takim dzisiejszym EMO (nie mylić z GMO) i beksą, co wówczas nazywano romantyzmem. Cała zaś innowacyjność książki polegała na tym, że nic się w niej dzieje... prócz stu stron opisu miłosnej choroby, tj. powodu łez, rodzaju łez, kształtu łez, itd. Werter próbuje dobrać się do Lotty, ale nie umie, więc wraca do domu, pije (przez co czytelnik utożsamia się z bohaterem), płacze, pisze do zioma listy (o tym, że płacze), spać nie może, myśli o niej i koniec końców dostaje rozstroju nerwowego, jak baba... albo wspomniani EMO (nie mylić z GMO). Na koniec Werter strzela do siebie, ale i tego nie potrafi zrobić porządnie, toteż wykrwawia się niemal całą noc, jakby nie wiedział, że wpierw się na podłodze rozkłada folię, żeby inni sprzątania mniej mieli, a lufę trzeba włożyć do ust pod kątem 45 stopni. Zrobione - książka omówiona w 4 zdaniach + porady samobójcze gratis. Zapiszcie sobie jeszcze definicję werteryzmu i cisza, bo kaca mam. Jeśli kogoś to naprawdę interesuje - niech przeczyta książkę.
A czemu Reymont dostał Nobla za "Chłopów"? Bo na świecie potrzebowali poradnika rolniczego.
Praca domowa: Zostań pisarzem. Napisz, jak twoim zdaniem Werter powinien był zdobyć serce Lotty. Wszystkie chwyty dozwolone - łącznie z zabójstwem Alberta.
powiedzaaaaa, piątek, 21 grudnia 2012
Comments