top of page
powiedzaaaaa

Kendrick


Ten kawałek musi się znaleźć na tym blogu:



Stand for something or die in the morning - mocne, bo życie bez idei nie ma sensu. Kendrick, samozwańczy spadkobierca czarnej sprawy, którą sprzedano za ciuchy LV i 2 bańki w bagażniku Lambo. Pac powierza mu swoją misję, Martin Luther King patrzy na niego, oczekując reakcji. Jest ofiarą rewolucyjnych kawałków, choć produktem końca lat 80-ych. I chce śladem wielkich poprzedników pokazać czarnuchom drogę. Zejdźcie ze statku niewolników, zbudujcie własne piramidy, stwórzcie własne hieroglify. W tle Malcolm X na przejażdżce wielbłądem po Egipcie. Do tego zamieszki z Watts, lat 60-ych i 90-ych, Afryki + Obama i Czarne Pantery - parę stron historii w kilku ujęciach. I trzy palce w górze - te same, którymi Malcolm miga na początku - serce, honor i szacunek - trzy wartości, wedle których ludzie powinni żyć... Wizja Luthera Kinga wlepiającego gały w Kendricka. Gdyby Kendrick widział rzeczywistość, tak jak Martin widział przyszłość, ucieszyłby tym swoich rodziców. Ale Kendrick to nie bierny opór. To nie Chrystus, to nie Gandhi, to nie Martin - on nie nadstawi drugiego policzka. On nie jest słaby - on jest z Compton, drugiego na liście najbiedniejszych przedmieść w USA (coś jak Pabianice w Polsce, heh). Prosi Boga o ratunek, bo Diabeł tu bierze nadgodziny. I moje ulubione, gdy muzyka cichnie, a Kendrick obnaża oblicze młodości XXI wieku - strach, przerażenie tak wielkie, że wystarczy by wpędzić człowieka w szaleństwo zabijania, w zagrożeniu jakby stał na polu minowym, w strefie wojny. Bo w Compton za koszulkę złego koloru można dostać kulkę. Ale to nie czarnuchy zadają najważniejsze rany. Sprawdźcie autopsję Kendricka. Zobaczcie, gdzie go rząd postrzelił. I pada aluzja do Paca + zdjęcie z  jego autopsji, gdzie leży na stole rozkrojony jak świnia podczas ćwiartowania. Szaleństwo i mord. Chora rzeczywistość. Powód, dla którego Lauryn Hill przestała śpiewać, choć za "The Miseducation..." dostała przecież 5 Grammys. Powód, dla którego Kurt Cobain strzelił sobie w łeb. Ciśnienie wzrasta i wybucha. Wyjmijcie spluwy, rozjebmy to, zacznijmy zamieszki, rzućmy Mołotowa. Albo chociaż dokonajmy symbolicznego samospalenia w akcie protestu... 



powiedzaaaaa, sobota, 02 marca 2013

0 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

O tym, co poniżej

Zawiozłem mamę ze święconką. Nie wszedłem do kościoła, bo trzeba by pokonać z 50 schodków, a i nie chce mi się oglądać, jak facet z...

Parę takich tam

Nie chcę mi się już nawet opisywać waszej głupoty, choć przykładów mam przecież pod dostatkiem. Mógłbym zrobić całą kronikę, spis...

O wieczorze z czeskim piwem

No i tylko się wkurwiłem. W pierdolonych monopolowych nie znalazłem nic ciekawego na wieczór, bo moich ulubionych Grand Imperialów...

Comentários


bottom of page