Byłem na komunii u jakiegoś bachora z rodziny. Jakaś tam córka niby kuzyna, z którym łączą mnie więzy krwi, wspólna babcia i jedno spotkanie w roku - właśnie u babci. Taki tam kuzyn. Do dziś dzień nie wiem jak ma na imię jego druga córka, bo i zresztą co mnie to obchodzi?
Pierwsza komunia święta, przyjęcie Chrystuska do serca i mąki z wodą do żołądka. Akt wstąpienia w szeregi armii zbawienia, mianowanie na rycerza Jedi - pierwszy krok do wniebowstąpienia. Dżizys, wciąż nie mogę się nadziwić rozmiarom, jakie przybrała ta fanaberia z 'brodatym'.
Żyjemy w świecie kłamstwa. O religijnym aspekcie tego sakramentu nie chce mi się nawet gadać, bo cała religia to bzdura i kłamstwo. O ludziach pogadam. Dla nikogo bowiem pierwsza komunia św. nie jest tym, czym w założeniu ma być. Rodzice, którzy nie byli w kościele od czasu chrztu, którzy nie modlą się i których wiara w Boga polega na tym, że "ktoś to wszystko musiał stworzyć" posyłają dziecko do komunii, bo tak się robi i już. Nie ma w tym żadnego drugiego dna, żadnej idei, żadnego kontaktu z wiarą. Robią to, bo wszyscy tak robią. Bo tego wymaga kultura. Bo jak nie przejdzie tego, to w przyszłości będzie miała problemy ze ślubem kościelnym, a przecież bardzo będzie chciała odegrać teatrzyk ze suknią. Wszystko robione, bo tak wypada, bo tak się robi. Nie jestem świrem, co łazi po ulicach w różowych włosach i pomarańczowych rajtuzach, żeby pokazać, jak bardzo jest wyzwolony, ale nie mogę znieść tego ciągłego wypełniania "nakazów", jakie stawia kultura. Ludzie nie polewają nawet wina sobie samemu, bo nie wypada i zawracają mi dupę, żebym im polał. Grow up, kurwa.
Dla dzieci z kolei komunia święta nie oznacza nic prócz masy prezentów. Nic prócz okazji do zachłyśnięcia się dobrobytem, jak głupie czarnuchy w klipach. Konsumpcjonizm na całego. A bo muszą mieć, nie wiadomo po co. A bo chcą, nie wiadomo czemu. I wreszcie mają. I to i tamto i jeszcze to. I quada i tablet. Nie wiem na chuj 9-letnim posrańcom quady i tablety, no ale co zrobić - taka zjebana kultura. Idiotyzm od początku do końca. Świat, w którym żyję. Wszystko wymyślone przez debili dla jeszcze większych debilów, po tysiąckroć potem przeinaczone, wypaczone i zostawione w jedynie pozornej otoczce, która przeraża pustotą i gniecie przymusem.
PS. Ze swojej komunii nie pamiętam nic prócz tego, że sąsiad wyglądał jak idiota, bo mu matka kupiła calusieńki biały garnitur. Jak jakiś kurwa anioł.
PS2. A na dziewczynki w tych ich dziewiczych sukienkach to nie mogę patrzeć, bo wyglądają obrzydliwie. Ani to dziewczyna (bo cycków nie ma), ani to chłopak - takie coś w sukience z firanki.
powiedzaaaaa, niedziela, 19 maja 2013
Comentarios