1.
I jak zwykle - igrzyska zakończone i wszyscy krytykują, żałują, szukają przyczyn i będą wyciągać wnioski. Kolejne błędne koło. Cała ta jebana rzeczywistość składa się z tysięcy takich małych kółek zataczanych ciągle od nowa i do usrania, bo świat krąży w kółko, a wąż zjada swój ogon jak ten pieprzony uroboros, który zawsze kojarzył mi się z robieniem sobie loda. Anyway, igrzyska skończone i każdy teraz ubolewa nad ilością medali, każdy wzdycha i żałuje, że "tak ich mało zdobyliśMY", że to "NASZA porażka" i "NASZA klęska". I nie wiem skąd się bierze ta liczba mnoga i kto, do kogo i za co ma pretensje. Pretensje to mogą mieć do siebie sportowcy - to w końcu ONI od dekad pracują na SWOJE medale, których koniec końców NIE ZDOBYLI. To ONI mogą czuć żal, smutek i inne takie bzdety - nie WY. I już na pewno ONI nie powinni się przed WAMI tłumaczyć z WŁASNYCH tragedii życiowych. To ich sprawa - WY możecie sobie popatrzeć i mordy w kubeł. Po chuj WAM zresztą te CUDZE medale?
2.
Parę lat temu wśród sportowców zrobiła się moda na owijanie ciała flagą. Ilekroć ktoś coś wygra, to od razu chwyta flagę i paraduje z nią po stadionie, pozuje z nią do zdjęć (jakież to amerykańskie). Irytuje mnie to. Wszyscy jak stado jakieś wykonują te same czynności, wypełniają ten sam schemat - jakby ta flaga rzeczywiście miała dla wszystkich taką wartość. Często sportowcy nie mają nawet szans by uniknąć kontaktu z tą pieprzoną flagą, bo jest im ona rzucana pod nogi jak szmata jakaś i wszelkie inne zachowanie od wzięcia jej do ręki byłoby traktowane jak obraza flagi i całego narodu. I właśnie dlatego, gdyby - teoretycznie, rzecz jasna - przyszło mi kiedyś zdobyć jakiś medal (najprędzej w narzekaniu albo długodystansowym trzepaniu kapucyna), to flagi Polski bym nie wziął do ręki. A gdyby ktoś mi ją rzucił pod nogi, to bym ją ominął, wywołując tym samym skandal wśród polskich mediów. Zrobiłbym to tylko po to, by Was wkurwić i śmiać się na widok wypieków na twarzach dziennikarzy. "Coś niesamowitego, zignorował flagę! Przeszedł obok niej obojętnie! Wstyd! Hańba!" A tak! Bo to moja chwila, nie wasza. To mój sukces i nie zamierzam się nim z wami dzielić - reprezentuję tutaj siebie, nie was. To moja kariera, mój wysiłek, moje 20 lat wyczynowego walenia konia i tę wygraną zawdzięczam tylko i wyłącznie sobie, nie Polsce i jej wieśniackim pornosom, a tym bardziej wam, którzy jeszcze wczoraj nie wiedzieliście, że istnieję.
PS. Podobno krytykują Radwańską za to, że olała igrzyska. A co komu do tego? Jej sprawa. Jej kariera, jej stracony medal - nie Wasz. Jej siły, jej praca i jej porażka. I nic Wam do tego. Wam, a zwłaszcza mediom i otwartej telewizji, która nie pokazała nawet drugiego w historii finału Wimbledonu z udziałem polskiej tenisistki.
powiedzaaaaa, wtorek, 14 sierpnia 2012
Comments