top of page
powiedzaaaaa

Nudy jakieś chujowe, także nie czytać

Niektórym się wydaje, że są wolni.

To jest tak, że póki ci Niemiec nie każe chodzić rynsztokiem, to jesteś wolny. I ta twoja wolność polega właśnie na tym, że nie musisz chodzić rynsztokiem. Poza tym - nie ma czegoś takiego jak wolność. Już na początku człowiek rodzi się nie z własnej woli, a jedynie z widzimisie dwojga ludzi chętnych na zabawę w dom i obserwacje poczynań mini-siebie. Dalej jest tylko gorzej.

Przez cały czas wrażenie robi na mnie fakt, jak niewiele zależy od człowieka. Jak marnym gównem człowiek pozostaje wobec wszystkiego wokół. (Trochę Pascalem zaleciało) Dlatego też słowa "jesteś wolny" brzmią jak jakiś żart. Jaką wartość ma bowiem wolność ograniczona miliardem stron kodeksu karnego, podatkowego, cywilnego, moralnego, drogowego, tradycją chrześcijańską, zasadami savoir-vivre, itd.?

Narkotyków brać nie wolno. Alkoholu pić nie wolno. (Dopiero po 18-tce. I nie na otwartej przestrzeni) Papierosów palić nie wolno. (Dopiero po 18-tce. I nie w miejscach publicznych) Plastyku palić nie wolno. Śmiecić nie wolno. Jeździć bez zapiętych pasów nie wolno. (Bo jeszcze by się człowiek zabił, a przecież mu nie wolno) Bić ludzi nie wolno. (Choć przecież by należało) Zwierząt też. Gwałcić ludzi nie wolno. (Choć przecież by się chciało) Zwierząt też. Drzew wycinać nie wolno. Mordować ludzi nie wolno. Kraść nie wolno. Chodzić nago po ulicy nie wolno. Nawoływać do faszyzmu nie wolno. Wyzwać Jarosława Kaczyńskiego od pojebów nie wolno. (Bo może ci wytoczyć proces) Itd., itp.

Wolna wola, a bezkarność to inna para kondomów. Zatem - co to za wolność, która wymaga ryzyka bądź za którą trzeba płacić?

Kwestia wolności to w gruncie rzeczy kwestia władzy i tego, kto nad kim ją sprawuje. W myśl tego, wolny jest ten, kto sam stanowi o sobie, zaś niewolnikiem jest ten, komu ktoś wytacza granice owej wolności, tj. ustala reguły, zakazy, itd. Wielu ludziom wydaje się, że przynajmniej w obrębie samego siebie są Panem i Władcą ("Panuję nad sobą"). Myślą, że ich ciało i umysł, to królestwo, w którym sprawują prawdziwą i niepodzielną dyktaturę. Że wszystko w nich zależy właśnie od nich. A przecież to gówno prawda. Są tacy, jacy są, ponieważ takmi chcieli i chcą być? Każdy chce być inny. Każdy chce coś w sobie zmienić. Mieć większe cycki, mniejszy nos, dłuższego penisa, kręcone włosy, niebieskie oczy, zgrabny tyłek, itd. Do kwestii anatomicznych dochodzą kwestie osobowościowe: być śmielszy, bardziej zaradny, zabawny, mądrzejszy, wrażliwszy, twardszy, itp. I co? I na ogół gówno z tych chęci ludziom wychodzi. Oprócz rzeczy uświadomionych pozostaje zresztą jeszcze cały szereg rzeczy, nad którymi człowiek nie sprawuje żadnej kontroli. Ba! O których człowiek nawet nie ma pojęcia, że każdego dnia rozrywają w nim bitwę o kształt jego Ja. Myślę tu o o tych snach, komplexach, tikach, nerwicach, czynnościach pomyłkowych i całej reszcie rzeczy, które Freud dymał sto lat temu.

Ta, ja tu pitu-pitu, a dla kobit wszystko jest łatwe: - W snach chodzi o to, że jak człowiek o czymś dużo myśli, to mu się śni.

I się poszła jebać cała psychoanaliza. (Mojej mamie nic się nie śni - nie myśli?) 

Chyba jedynym aktem prawdziwej wolności jest samobójstwo, ale lepiej sprawdzić wpierw udźwig liny, ostrość żyletek i rachunek za gaz - inaczej można dostać kaftan i ograniczenie owej wolności. Bo zabić można się tylko po kryjomu i nielegalnie. Legalnie, oficjalnie i publicznie nie wolno.

PS. Można czuć pociąg sexualny do 9-latki. Co ma zrobić z nim wolny człowiek?



powiedzaaaaa, piątek, 14 października 2011

3 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Jezus z łapskami w smarze

Byłem u mechanika z moim starym auciskiem. Leje się gdzieś spod głowicy i chłodnicy i chuj wi skąd jeszcze, kurwa jego mać. Nie wiem od...

Dla domatorów

Moje weekendowe romanse z piwem i kompem (tudzież telewizją) trwają już kilka lat, odkąd zrezygnowałem z życia towarzyskiego na rzecz...

Comments


bottom of page