Mianem wstępu - każdego dnia jestem u żuli i codziennie wychodzą do mnie te żywe gówna, z pazurami jak zwierzęta, w pidżamach ujebanych jakby w nich właśnie węgiel wrzucali. Bo pewnie właśnie wrzucali. Dzisiaj albo rok temu i nie sprali... bo pralek nie mają. I wody. Banda szczurów płodzących się w swych norach.
Gdyby nie fakt, że brak mi chęci na ruszenie dupy sprzed telewizora, to najchętniej bym go wypierdolił za okno. Wśród gówna, głupoty i kreowania jakichś sztucznych postaw życiowych, prym wiedzie TVN, którego serialowi bohaterowie zawsze są ambitni, uprawiają jogging albo inne zdrowe gówno i pijają wyłącznie wino, bo niby picie wódki to patologia, a bycie leniem obciach. A propos zatem wódy i nie tylko - parę minut temu usłyszałem kretyńskie zdanie z kretyńskiego serialu tejże chujowej stacji, że "uzależnienie to choroba", tzn. alkoholizm jest chorobą, narkomania rónież. A chorym przecież trzeba współczuć - to ostatnie wywnioskowałem z ryja Różdżki, typowej przecież polskiej pani doktor, co to się w typowy przecież dla polskiej służby zdrowia bardzo, bardzo troszczy o pacjenta.
Choroba! Co za bełkot, kurwa! Pijaki i ćpuny nie zasługują na miano chorych, bo alkoholizm i narkomania nie zasługuje na miano choroby. Rak to choroba. Chory zaś to człowiek, którego bolała dupa, poszedł zrobić sobie kolonoskopię i wyszło, że ni stąd ni zowąd ma nowotwór jelita grubego, choć często wpierdalał otręby. Takiemu choremu można współczuć, bo to nie jego wina, że shit happens i akurat tu, którędy shit... happens. W opozycji do tego - nie można współczuć komuś, kto będąc przecież świadom, że nieustanne moczenie ryja w wódzie doprowadzi go do nałogu, chlał codziennie przez parę lat, sprowadzając swe funkcje życiowe jedynie do najebania się. Tak samo sprawa wygląda z ćpunami i innym gównem. Nazywanie nałogu chorobą to gówniany eufemizm. Żul to żul, a nie chory. Sam sobie winien, śmieć jeden.
powiedzaaaaa, poniedziałek, 25 lutego 2013
Comments