Nie mam za wiele czasu na wpis bo jestem pod ścisłą inwigilacją rodziny. Zjechali się bracia z tymi ich, kurwa, żonami i dziećmi. Zachciało im się tych bab i teraz człowiek musi znosić w swoim domu towarzystwo obcych, ani to ładnych ani zabawnych ani nawet użytecznych kobiet, bo przecież dzisiejsze kobiety nic nie potrafią, co najwyżej ciasto upieką, jakieś najprostsze z możliwych, a i to im wyrośnie na wysokość naleśnika. Do tego dzieci. Niby fajne, ale jak to dzieci - jakieś takie zamulone, jakby mózgu nie używały. Jak idzie, to bez łapci, choć mówiono mu 100 razy i nie patrzy pod nogi i wywraca się o zabawki, których nie sprzątnął. Jak sięga coś ze stołu, to zawsze upaćka rękaw w sałatce albo trąci szklankę, bo przecież jak koń ma klapki na oczach i nie widzi nic prócz celu swych ruchów. I to ich pieprzone cwaniactwo, że jak dzieciak chce, żeby mu poczytać przed snem bajkę, to chodzi tylko o kolejne 10 minut bez snu, bo przecież bajka go nic nie obchodzi. Ty czytasz, a on łazi po całym łóżku, po oparciu, wierci się, przerywa ci.
A wigilia? Tegoroczna wigilia była pozbawiona jakiejkolwiek wartości duchowej, no ale takową trzeba wnosić samemu, a u mnie ducha ani widu ani słychu, także co - godzinka żarcia i po wigilii. Zbyt wiele razy jadłem przy tym samym stole z tymi samymi ludźmi, by czuć się odświętnie. To tylko kolejny obiad. To się już raczej nigdy nie zmieni. Tak samo jak to, że coraz mniej chce mi się gadać z bliskimi. 30 lat znajomości pozbawia człowieka wzajemnej ciekawości. Z większością nie muszę rozmawiać, by wiedzieć co powiedzą. A dla mnie wielkim problemem jest w ogóle gębę otworzyć w odpowiedzi na czyjeś pytanie, bo ciekawie rozmawia mi się tylko z samym sobą. Rozmowy bowiem są albo o niczym i wtedy są zbyteczne albo, nie daj Boże, o czymś i to na serio, a wówczas nudzą okropnie - każdy wygłasza nie wiadomo po co te swoje gówno warte opinie, utarte w oparciu o jakieś zasłyszane piąte przez dziesiąte w TV sądy idiotów, a przecież nikt jeszcze nigdy nikogo do niczego nie przekonał. Poza tym zdanie tokarza w kwestiach gospodarki RP nie jest zbyt znaczące. Fajnie się tylko kpi z innych, bo się chociaż pośmiać można.
- Wszystkiego najlepszego!
Słyszałem to w tym tygodniu jakieś 20 razy. I na co, skoro piec CO mi nawala, w aucie łożyska zaczęły piszczeć, a w garażu dach przecieka...
Oho, idą.
powiedzaaaaa, czwartek, 25 grudnia 2014
Σχόλια