http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/600149,pabianice-glowno-i-zgierz-wsrod-najbiedniejszych-miast,id,t.html
Nie wiem jak skomentować fakt, że przyszło mi się urodzić, wychować, żyć i zapewne zdechnąć właśnie w drugim najbiedniejszym mieście Polski, czyli w Pabianicach. Nie wiem, jak do tego podejść. Spośród wszystkich, wszyściutkich miast i miasteczek całej ogromnej Polski, mnie przyszło się urodzić właśnie tu, na szarym końcu finansowego ogona, właśnie teraz - w dobie finansowego kryzysu. Gdybym był naiwniakiem, to może upatrywałbym w tym jakiejś ręki boskiej i wyższego planu, ale naiwniakiem przecież nie jestem. Nie wiem, co o tym myśleć, więc nie będę myślał w ogóle. Ba! Powinienem pewnie dziękować Bogu za Luboń, Luboń za Afrykę, a Afryka za to, że biały człowiek przyniósł im Boga i t-shirty. Tak czy inaczej, korzystając z okazji przybliżę Wam nieco wizerunek Pabianic.
Kiedyś zasiedlało je ponoć ok. 80 tysięcy ludzi, ale kilkanaście z nich spierdoliło w siną dal i słuch o nich zaginął. Miasto cienko przędzie, bo włókiennictwo padło tu za wojny, gdy majątki swe potracili wówczas tutejsi miliarderzy, zatrudniający w swych fabrykach pół miasta. Opustoszałe fabryki stały i stoją tu rozjebane po dziś dzień i dopiero niedawno, nowy lokalny miliarder wziął się za renowacje jednej z nich - kilka innych dalej straszy, zaś dawno temu Wajda wykorzystał je jako scenografię do "Ziemi obiecanej". Upadku włókiennictwa nie widać w ogłoszeniach o pracę, gdyż tam potrzebują wyłącznie szwaczek, krojczych i jakieś panie do obciągania guzików i nie tylko. Skoro już przy ogłoszeniach jesteśmy - w mieście funkcjonują bodaj 3 gazety. Egzemplarz takiego czegoś zawiera, bo ja wiem, ok. 30 stron druku, z czego 15 to reklamy, 10 to ogłoszenia, a 5 informacje o wypadkach samochodowych i pokazy malowideł tutejszych przedszkolaków. Mimo to, ludzie pytają mnie, czemu nie chciałem zostać dziennikarzem w którymś z tychże wydawnictw. Tak jakby w ogóle stać ich było na przyjęcie jeszcze jednego pracownika. Anyway, oferta kulturalna jest tu na tyle bogata, że nie wiem, od czego zacząć. Jest tu jedno PRLowskie kino, które nie wie, co to dolby surround i jakości 3D ma tyle, co mój telewizor. Dostać się na seans nie jest jednak łatwo, bowiem do wyświetlenia filmu potrzebnych jest przynajmniej 5 widzów, a z frekwencją bywa różnie, także - jeśli chcesz obejrzeć cokolwiek, znajdź 4 znajomych. Były tu również jakieś kluby, może wciąż nawet są, ale nie sądzę by można było je podciągnąć pod kulturę, po tym jak lata temu zarzygałem w jednym kibel i usnąłem na kanapie. O sporcie za to można długo gadać. 2 rywalizujące ze sobą kluby: Włókniarz i PTC, których drużyny piłkarskie, od dekad już chyba, grają niezmiennie w V lidze. Wiadomość z ostatniej chwili: "Wczoraj pomimo czterech goli Włókniarz uległ Pilicy Przedbórz i na finiszu rozgrywek dał się wyprzedzić Borucie Zgierz. Oznacza to, że na obecną chwilę "Zieloni" po roku gry w czwartej lidze wracają do klasy okręgowej." Czyli wszystko po staremu. Sportową chlubą miasta do niedawna były koszykarki, które przez szereg lat zajmowały czołowe miejsca w kobiecej ekstraklasie, ale - jak to w Pabianicach bywa - wszystko się rozjebało i klub po dziś dzień boryka się z kłopotami finansowymi, zmieniając co roku sponsorów, itp. Z obiektów około-sportowych przypomniał mi się jeszcze basen PTC, który od lat już chuj wie ilu leży rozjebany, ujebany i walają się w nim pordzewiałe karuzele, co tworzy widok jak made in Czernobyl. Media zaś mówią o Pabianicach z reguły wtedy, gdy jakiś gówniarz zabija z nudów kolegę lub szpitalowi grozi zamknięcie ze względu na 100 milionów długu. Tak, moi drodzy, 100 000 000 zł. Był sobie bowiem parę lat temu, jakiś chuj-dyrektor, narobił długów, odszedł, winnych do dziś nie ma, a społeczeństwo po dziś dzień i pewnie przez następne dekady łata i będzie łatać tę wielgachną dziurę w budżecie. To właśnie ów dług jest przyczyną finansowej sytuacji Pabianic. Prezydentem miasta za to jest niejaki pan Dychto, który nie dość, że - jak media donoszą - za komuny był agentem "Zbyszkiem", to do Lidla chodzi w obdartym garniturze jak dziad - wiem, bo go widziałem. No i chyba tu już skończę te wywody, bo narzekać przecież nie mam na co. Nieee! W ogóle! Jest zajebiście, życie jest kolorowe, a ja jestem szczęśliwy...
powiedzaaaaa, środa, 20 czerwca 2012
Comments