"Ano, z moich dzisiejszych relacji z dupami: najpierw jedną wyjebałem z zajęć, druga tak się zestresowała, jak z nią rozmawiałem, że się popłakała, heh. A potem zapukała do katedry taka jedna z mojego miasta, którą czasem spotykam w pociągu. Podoba mi się i ma ładny głos. Typ żony z filologii, heh. Ja do niej, że chyba skądś się znamy, a ona że tak - z pociągu i się uśmiechnęła, a ja poczułem się jak robak pełzający w prochu i pyle i 5 min. później poszedłem się nerwowo wysrać, w trakcie policzkując się kilkakrotnie. Dziś miałem gadać na skypie z tamtą z Norwegii (wiesz - ta, co nie przyszła po mnie na lotnisko, a ja upokorzony narobiłem w majtki), ale idę do Darka pogadać o niczym i zapomnieć, że w ogóle był kiedyś taki dzień jak dziś." [18.11.11, godz. 19:28]
"Śmierć jest skandalem, ale i tabu. Jest coś krępującego, wstydliwego w umieraniu, co skłania do tego, że najlepiej umierać bez wiedzy innych i z dala od nich. W średniowieczu istniała poufałość wobec śmierci. Była wszędzie. Potem zaczęto separować umierających, żeby żywi nie widzieli. Jak wszedłem dziś na oddział szpitalny, poczułem smród kończącego się życia. I te powykrzywiane twarze ludzi w agonii... Karetka zabrała dziś tatę - podejrzenie wylewu." [01.12.11, godz. 23:54]
"Kolejny dzień poszukiwania pracy i - zgodnie z przypuszczeniami - zero efektów. Wszędzie słychać to samo: 'wypierdalaj młody'. Ta, w ogóle sukces, jeśli pozwolą chociaż cv zostawić, bo zazwyczaj robią minę jakbym był bezdomnym cyganem i błagał o chleb pod kościołem. Dziś jeszcze idę w jedno miejsce, bo tyle wydrukowałem cv. Potem korki. Oto mój pierwszy krok w chmurach." [15.12.11, godz. 10:32]
"Siedząc 1,5 godz. na dworcu i czekając na pociąg widziałem Kanye Westa obwieszonego biżuterią i ciuchami LV, dziewczynę tak piękną, że pewnie ma chłopaka super wykształconego i zarabiającego ze 25 kawałków, a następnie rodzinę niewidomych niepełnosprawnych umysłowo (jednemu spadły spodnie), karła i dzieciaka bez nogi jeżdżącego na starym wózku inwalidzkim. Zatrzymał się przede mną, kiedy pisałem tego esa i popatrzył chwile na mnie. I pośrodku tej sceny jak z malowideł Brueghla - ja, usytuowany pomiędzy dwoma ekstremami - po jednej stronie tęsknotą za lepszym życiem, po drugiej - cichym dziękczynieniem za to, że moje problemy nie są tak zwyczajne, ludzkie, 'przyziemne' i... życiowe, tylko dotyczą 'gwałtem obrotnych obłoków, co jak tytan prędki pędzą'. W domu Belfast, ze 2 Lechy i ćwiartka ciężaru sumienia. Ale to dopiero o 22.00." [13.01.12, godz. 19:56]
powiedzaaaaa, środa, 28 marca 2012
Comentários