"Wstałem rano ze wzwodem godnym Priapa i zastanowiłem się nad txtem, który ostatnio dałeś a propos spoglądania w dół i zapatrywania się na innych. Jakkolwiek nie jest to prawda epokowa, wypada mi jednak zgodzić się z nią. Sam zresztą od pewnego czasu uświadamiam sobie, że mam dużo rozleglejsze horyzonty niż, np. wzorowe przykłady pospólstwa czyli Dominika i Żabiec. Kurwa - I make big money za średnią, do tego elokwencja, poczucie humoru, umiejętność kojarzenia, szerokie zainteresowania - od cięć japońskim mieczem do ustroju politycznego i prawodawstwa XVI/XVII-wiecznej Rzeczypospolitej... Ty z kolei jesteś taki trochę Van Gogh z Halinowa - mieszasz się z błotem, itp., pewnie niedługo se co obetniesz, ale ktoś poza mną i kilkoma osobami wreszcie pozna się na twoich kawałkach, txtach i esach i lapidarnie stwierdzi: o kurwa!... Problem (przynajmniej mój) tkwi w tym, że czasem chcę mieć to, co mają inni, zupełnie nie zdając se sprawę, że w porównaniu z tym, co mam obecnie, wcale nie jest to takie zajebiste. Oczywiście, gdyby teorie psychoanalizy były w stu % prawdziwe, to brak normalnego życia seksualnego wyjaśniłby tu 3/4 naszych problemów. Dobra, idę robić papierosy." [08.07.08, godz. 10:08]
"Kolejno: najpierw tata dostał ode mnie żółtą kartkę, a mama cha się za bardzo przejęła, jakieś szlochanie nawet było czy co. Potem dziura czasowa z M.L. gdzieś pośrodku. A już wieczorem poszedłem na przystanek. Przyjechały takie cztery szmaty (trzy do pornosa i jeden wieloryb dla dewiantów). Na początku przestraszyłem się, że może trzeba będzie je ruchać i niby jak tu odmówić czy co. W ogóle widać, że takie doświadczone, ze na serio czułem się niepewnie. Ale potem przekonałem się, że to zwykłe kretynki z dyskoteki. I jeszcze poszły się odlać za sklep. Co za dziwne uczucie - czułem się tam jak perła w kupie gnoju. Mama nazwałaby je "nic nie wartymi dziewczynami". A to już największy wtyk. Jeszcze 3 lub 4 piwa. Heh, klimat jakbym jechał czarnym BMW Z3 cabrio oświetlonymi ulicami miasta z palmami (Ooh! The top feels so much better than the bottom!). Czyli na razie nieźle. Ta, Graduation, heh - wymowne." [11.07.08, godz. 22:27]
"Terminator 2 - kultowy film z czasów dzieciństwa, kiedy częstotliwość oglądania go na kiepskiej amatorskiej kopii video wynosiła 7 razy w skali tyg. I Arnold - wielki bohater, wybawiciel doskonały w swej niedoskonałości jako maszyna z przyszłości. W przedszkolu pełno było Batmanów, Supermanów, Rambów, Tomków Kozłów i reszty podobnych, ale Schwarzenegger tylko jeden. I zawsze - kiedy już pani kazała sprzątać zabawki - koniec należał do mnie, kiedy spuszczany na łańcuchu do tygla, trzymajac w górze dłoń z zaciśniętą pięścią i uniesionym kciukiem mówiłem, że niby wszystko All correct i nie martwcie się, bo wypełniłem swoją misję... A potem nie spałem po nocach, latałem X-Wingiem, biegałem z mieczem świetlnym i wśród Snów o Potędze budowałem poczucie własnej niepowtarzalności. Chyba tak to wszystko się zaczęło. Potem przyszły burzliwe lata szkoły średniej, pierwsze pocałunki, pierwsze skandale, uniesienia, reach for the stars i uświadamianie sobie, że rzeczywistość jest za mała dla nas dwóch - mnie i świata, dlatego któryś musi ustąpić. A potem mówiło się dużo o końcu tego świata, o mającym nastać zmierzchu królów, mitycznym Ragnarökkr ponownie zacierającym różnice między dniem i nocą, światłem i ciemnością... Tak się jednak nie stało. Przyszły studia, a wraz z nimi kolejne doświadczenia wartości, rewizje, reinterpretacje i nowe choreografie do remake'ów kultowych filmów sprzed sześćdziesięciu lat - tak starych, że aż nieprzyzwoitych, by je dalej grać. Innymi słowy - koniec świata nie nadszedł. Ale i tak było wesoło." [26.10.08, godz. 00:57]
powiedzaaaaa, sobota, 27 sierpnia 2011
Comments