"Jakiś czas temu po osiedlu biegała suka husky. Ładna psina, więcj jeden ją przygarnął, bo myślał, że to fajna zabawka. Potem ona zaczęła spierdalać (jak to husky), a koleś dał se spokój i olał ją. Tera ona śpi pod moim płotem, bo oczywiście mamie było jej szkoda i dała jej jeść. Kurwa, jebany symbol wykluczenia. I ten płot. Po jednej stronie książe Hermes, który na śniadanie dostaje ugotowanego kurczaka albo specjalnie wyselekcjonowaną karmę z puszki (smakuje mu dziczyzna z jagnięciną, a wołowiną pogardza i trza rzucać psu sąsiada), a po drugiej kulejąca suka z nieprawego łoża, która w dodatku nie sprawdziła się jako przytulanka. Jak jakieś jebane Campo di Fiori. A ponad tym umoralniająca albo raczej zniesmaczająca świadomość, że to wszystko odnosi się do ludzkiego bydła. Z innej beczki - mówię dziś do mamy, że nie mam o czym gadać z Darka dupą, bo niby co? - że dymała się z kumplem, to znaczy że mamy jakieś wspólne tematy? A mama: 'A może ty czujesz niechęć do dziewczyn?'. To nie tak, mama - odpowiedziałem. - Ja po prostu gardzę ludźmi. - Mhm. I poszedłem powiedzieć ci 'cze' na gg." [26.06.11, godz. 02:20]
"Ano, korzystając z okazji, że złapałeś syfa, to napiszę esa zamiast gg, choć nie za bardzo wiem, o czym tu gadać. Kupiłem se masło orzechowe i zamierzam jakoś urozmaicić se nim życie seksualne. Myślę też o nikczemności i wzniosłości jako kategoriach głównie estetycznych, ale nie tylko. Coś jes wzniosłe, np. czołobitne hołdy za uratowanie świata przed zagładą (względnie proporczyk przodownika pracy) albo ostatnie słowa przed śmiercią ('jedź, prawa wolna'). Niewzniosłe są za to np. 20-letnia kuchenka gazowa, żeliwne kaloryfery albo Wujo Zygmunt. Mało kto zwraca uwagę na te subtelności - zresztą pozorne tylko, bo tak naprawdę to dwa wykluczające się ekstrema... Słucham se soundtracków z tych różnych filmów i co - nie zagram w nich nigdy głównej roli, nie wykąpę się w jacuzzi z szampana, nie posadzę trawnika na suficie jak Elvis, ani nie wyrucham 13 tyś. kobiet jak Warren Beatty. Do czego zmierzam? Ano - w skrócie, bo es mi się kończy - życiem rządzi przypadek, ciężka praca to mydlenie oczu, a ja bym teraz poleżał leniwie w cycach, bo i tak już zresztą zapomniałem, o czym dawałem na początku, heh." [20.07.11, godz. 00:00]
"Ano, ludzie, których bym odstrzelił... najchętniej to cały świat. Nie dość, że człowiek sam siebie ceni nisko, to i jeszcze świat ma to w dupie i trza albo osiągnąć spektakularny sukces, żeby cię doceniono, albo wyrżnąć pół wsi, żeby cię pamiętano. Dobrze, jak ma się grubą skórę, a więc wszystko w dupie, łącznie z tym, co myśli o tobie świat. W przeciwnym razie pętla ograniczeń zaciska się coraz bardziej. Podoba mi się ta legenda o Kserksesie, który za zatoniecie okrętów kazał biczować morze. Symbol bezradnej złości... A Darek jechał z rodzinką samochodem nad morze, ale zajebali w dzika i trza było wracać, heh." [12.08.11, godz. 00:14]
"Ano, w skrócie: dowiedziałem się od Płachcińskiej, że nie będzie etatu dla mnie, więc cały ten pośpiech i reszta gówna na darmo. Potem stałem pół h w kolejce po bilet i podeszła do mnie ta nowa Angelina Jolie z PiSu (może kojarzysz), żebym jej bilet kupił, po czym dała mi 15 zł (w tym 3 zł napiwku - jak jakiemuś śmieciowi) i poszła. Znowu poczułem się jak gówno. A tera, żeby dopełnić metaforę życia, siedzę na podłodze oparty o drzwi kibla, bo pełny pociąg ludzi i nie ma nigdzie miejsca. LAsers, heh. Opposite for LOsers... Ładna dziś podłamka będzie." [15.09.11, godz. 15:41]
powiedzaaaaa, piątek, 20 stycznia 2012
Comments