Ano, moi drodzy towarzysze niedoli życia w pierdolonej Polsce, skażonej radioaktywnym opadem Czarnobyla z roku 1986, dzięki któremu zdychamy i zdychać będziemy na raka jeszcze przez co najmniej pół wieku. Witam, witam. Wy, oczywiście nie narzekacie, bo telewizory kolorowe i koryto pełne. Na szczęście od narzekania macie mnie.
Na naszym urzędzie bez zmian - dalej brak pracowników, dalej wyzysk, dalej kompletne przekroczenie terminowości każdego rodzaju przesyłek. Od początku tygodnia pracujemy już nie we trzech, ale... werble... wrrrrrr... dwóch listonoszy, toteż ok. 100 poleconych, kilkanaście paczek i parę tysięcy listów zalega sobie na urzędzie od... poniedziałku. Tak, tak. Zamówiliście sobie coś przez allegro, poleconym priorytetem, a wasza przesyłka sobie leeeeży na podłodze urzędu od czterech dni i cholera wie, kiedy do was dotrze. Wczoraj doręczyłem pewien polecony sprzed tygodnia. Sorry, taki mamy klimat na poczcie i takich mamy speców od logistyki. Ktoś powiedziałby, że "na poczcie PRL". Oj, oj, proszę nie obrażać PRLu! Za komuny praca na poczcie była "palce lizać" - kupa emerytur (brak banków), mało listów (brak banków, telefonii komórkowych, telewizji satelitarnych, Internetu, itd.), mało paczek (brak Internetu)... no i brak Banku Pocztowego. Za kapitalizmu Poczta Polska sięga dna totalnego, co potwierdzi każdy spośród, obecnie 78 tyś. jej pracowników (w ciągu kilku lat zredukowano blisko 25 tyś. etatów).
Odezwał się do mnie "związkowiec". Przesłał odpowiedź zarządu w Warszawie na nieprawidłowości opisane w moim liście. Brzmią one mniej więcej tak: nie możemy nic zrobić bez konkretnego wskazania urzędu, o którym mowa. Poprosiłem o podanie mych danych oraz danych urzędu - jawnie i z gotowością na wszelkie konsekwencje. Nie omieszkałem również opisać obecnej sytuacji urzędu. Całość powędrowała do W-wy. Zobaczymy, co będzie.
"Będę w kontakcie z pracownikiem, który miał odwagę ujawnić się i napisać otwarcie to co dzieje się obecnie na urzędach, tak aby jego odwaga nie została zdławiona i żeby wobec tego pracownika ze strony RS nie przychodziły "specjalne podziękowania"(...)" - pan "związkowiec" do zarządu PP.
Zapędzam się w te rozgrywki Ja vs Poczta Polska, bo rajcuje mnie takie "fikanie", igranie z ogniem, wkładanie kija w mrowisko i grożenie malutkimi piąstkami Goliatowi, który przecież może mnie zwolnić pod byle pretextem (np. za brak wykonania planu sprzedaży). Poza tym, wciąż mam powody, choćby te opisane wyżej, a jest ich więcej. Problem wciąż istnieje:
powiedzaaaaa, środa, 11 marca 2015
Comments