top of page
  • powiedzaaaaa

Z rejonu: Ludzie, którzy nie słyszeli o pandemii

Myślicie pewnie, że nie sposób nie wiedzieć nic o koronawirusie po ponad 4 miesiącach od nagłośnienia sprawy na całym świecie i ponad miesiącu trwania stanu epidemicznego w Polsce, kwarantannach, zakazach, nakazach, itp.? Otóż można. W rejonie mym bowiem żyje para pojebów płci żeńskiej, o których pisałem już lata temu, np. tu: https://powiedzaaaaa.wixsite.com/powiedzaaaaa/post/z-rejonu-superman


W skrócie, ponad 70-letnia matka i jej pierdolnięta, ok. 50-letnia córka, które żyją w domku bez prądu, radia, TV, Internetu, telefonu czy choćby ogrzewania centralnego. Znajomości żadnych z nikim nie utrzymują (bo są pierdolnięte), choćby z rodziną syna i brata, który mieszka przez płot. Można więc rzec, że panie te dawno temu odizolowały siebie od wszystkich i nie robią nic poza gapieniem się na siebie, w ścianę, za okno... ale tylko od podwórka, bo te od ulicy są zakryte czarnymi foliami... Trudno nie zwariować, jeśli nie robisz kompletnie nic, z nikim nie rozmawiasz, a jedynym kontaktem ze światem jest wyjście w przyciemnianych okularach (incognito, działanie pod przykrywką) raz w tygodniu do sklepu, oddalonego kilometr od domu i powrót. Ale do rzeczy. Idę do tych głupich cip, z emeryturą do starszej z nich, wchodzę do mieszkania tak minimalistycznego, że nawet buddyjscy mnisi mają bardziej spersonalizowane komnaty, daję im kwitek od emerytury do podpisu i zaczyna się... "Czemu tyle"? Tłumaczę, że 13-tki wypłacają. "A czemu nie zostałyśmy o tym poinformowane"? Mówiłem lata temu, ówczesnemu premierowi RP, Donaldowi Tuskowi, żeby o wszelkich zmianach uprzejmie informował obie panie specjalnym listem, ale chyba wszyscy mają w dupie moje adresatki, toteż żaden list nie dotarł. Przez 20 minut kobiety pytały mnie o to, czy ZUS wysyła decyzje w sprawie przyznania 13-tek, czy ja je roznosiłem, czemu nie wiem czy takie decyzje były wysyłane (tak jakbym zaglądał do listów i znał treść przesyłek z ZUSu) i czy takowy list im dałem, a jeśli nie pamiętam bądź nie wiem, to czemu nie pamiętam i czemu nie wiem, następnie żądały bym zadzwonił do ZUS, a później przełożonych i dowiedział się, czy owe decyzje były wysyłane, bo... i to najlepsze... one nie wiedzą co mają teraz zrobić, tj. przyjąć pieniądze czy nie? "Zostałyśmy postawione przed faktem dokonanym". Głupie cipy odizolowały się od świata, a teraz mają pretensje do tego świata, że ten je o czymś nie poinformował. Kobiety te nie rozumieją, że to one mają nadążać za światem, a nie świat zwalniać dla nich. W XXI wieku źródłem informacji jest radio, TV i Internet, ale panie zatrzymały się w wieku XVI-tym i chciałyby w każdej sprawie pismo albo "ogłoszenie na słupie ogłoszeniowym"... Słup ogłoszeniowy??? Może posłać info w bileciku przywiązanym wstążką do gołębia pocztowego? Młodsza zażądała ode mnie podpisania oświadczenia o tym, że nie doręczyłem jej żadnego listu z ZUS, poszła po kartkę w celu spisania owego oświadczenia i zaproponowała mi kopię. Na widok atramentowej, fioletowej kalki, dzięki której miała zamiar sporządzić ową kopię mało co się nie poszczałem - mój ojciec używał takiej przy spisywaniu umowy kupna-sprzedaży ŻUKa blaszaka we wczesnych latach 90-tych. Nie widziałem takiej kalki ze dwie dekady. Rozmowa trwała na tyle długo, że zaczęły mnie owe panie mocno wkurwiać, podniosłem głos, one podniosły głos i zaczęliśmy się z lekka kłócić, po czym padło najzabawniejsze zdanie minionego tygodnia, może miesiąca: - A czemu przychodzi Pan do nas w jakiejś masce jak złodziej? Po co to? - Wie Pani, że jest epidemia? - spytałem jak debila. - Widziałam w sklepie jakąś kartkę, ale nie wiem, co to za wirus. Ręce, kurwa, opadają. - Jest Pan urzędnikiem państwowym i jak Pan może w jakichś maskach na twarzy chodzić? - spytała z oburzeniem. - Nie wie Pani, że rząd półtora tygodnia temu wprowadził nakaz zakrywania twarzy? - A po co? - Żebym Pani nie opluł - powiedziałem prowokująco, po czym musiałem wyjaśnić o co biega z drogą kropelkową, itd. Całość zakończyła się w mało przyjemnej atmosferze, oczywiście przyjęciem pieniędzy, więc po co cała ta rozmowa? Po co ci ludzie żyją i jak długo jeszcze mają zamiar marnować tlen? Kiedy Wasz Bóg wysłucha moich próśb i uśmierci te dwie pizdy, które zwyczajnie męczą się w swoim życiu, a przy okazji stwarzają problemy innym? Masakra, kurwa, z jakimi półludźmi muszę mieć do czynienia. Osadzeni w więzieniach mają większy kontakt ze światem niż one. Po co one żyją, jeśli jedynie gapią się w ściany i wegetują jak rośliny? Za miesiąc wracam do nich z emeryturą. Myślę jak mógłbym je zamordować i uniknąć odpowiedzialności, ale niestety fakt ich odizolowania od społeczeństwa, choć pozornie ułatwia morderstwo (bo nikt mi w nim nie przeszkodzi i nie nakryje), czyni mnie głównym podejrzanym - w końcu tylko ja je odwiedzam w ich domu. Gdybym znalazł sposób na opuszczenie domu i zamknięcie drzwi od środka, mógłbym upozorować brak osób trzecich i zabójstwo matki przez córkę, a następnie samobójstwo z wyrzutów sumienia... Wchodzę usypiam córkę chloroformem już na werandzie, po czym wchodzę do kuchni, wyciągam z szuflady nóż i dźgam starszą kobietę w serce, ale niezbyt mocno, by patolog nie uznał, że nóż wszedł za głęboko, by cios mogła zadać ważąca 45 kg, chorująca zapewne na anemię z niedożywienia córka. Wzrost mamy podobny, więc kąt wejścia noża będzie odpowiedni. Następnie wróciłbym na werandę, przeniósł ciało córki do kuchni, wyjąłbym z piersi matki nóż i przeciął wzdłuż żyły obu jej przedramion, by upozorować samobójstwo z wyrzutów sumienia - podcinanie sobie żył to obok przedawkowania leków najczęstsze sposoby odebrania sobie życia u kobiet. Problem widzę jednak w owym zamknięciu drzwi od środka. Jeśli drzwi będą otwarte, to śledczy uznają, że zostały one komuś otwarte. Patolog ustali czas zgonu, a ten zbiegnie się z datą wypłaty emerytury przez listonosza... Jeśli będą zamknięte od środka, sprawa zaczyna wyglądać na przemoc domową. Może gdybym znalazł w domu drugie klucze i zamknął drzwi od zewnątrz... Ale co, jeśli nie ma drugich kluczy? Najlepsze jest to, że jedyną osobą, która może zainteresować się brakiem owych kobiet, jak i jedyną osobą, która może odkryć zwłoki jestem... JA. Przecież te kobiety nie mają styczności ze światem, nawet nie słyszały o pandemii... No, pożartowali, to kończymy - przecież chloroform trzeba wdychać co najmniej 5 minut, a nie 5 sekund jak na filmach, a więc matka zdążyłaby mi przeszkodzić, doszłoby do przepychanki, dalej moje DNA znalazłoby się pod ich paznokciami, przez co musiałbym im obciąć palce...


powiedzaaaaa, piÄ…tek, 24 kwietnia 2020r.

38 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Listonosz w czasach zarazy #9

7 maja. Chyba powinienem już zostać odizolowany. Dziś się dowiedziałem, że osoby, u których w zeszłym tygodniu byłem z emeryturą już wówczas były objęte kwarantanną. O kwarantannie nic nie wiedziałem,

Listonosz w czasach wyborów korespondencyjnych

Minęło ponad półtora miesiąca od początku epidemii w Polsce, każdy zdążył się przyzwyczaić i codzienne doniesienia o liczbie nowych zakażeń witamy ziewnięciem. W połowie marca myślałem, że kwestią tyg

bottom of page