Jak to jest, że baby nie potrafią wykonywać dwóch czynności naraz. Codziennie to samo: wchodzę z poleconymi, biurwa gada przez telefon, rozkładam jej listy przed oczami, gapi się na nie, kładę jej kartę przed ryjem, żeby mi machnęła te dwa krzyżyki przy naklejce, bym mógł wyjść i jechać dalej... ale ta pizda nie jest w stanie i rozmawiać i pisać w tym samym momencie. Ona może albo gadać albo pisać. Albo pisać albo gadać. Zrobienie jednego i drugiego jest niemożliwe. Półkule nie współgrają ze sobą, bo w przeciwnym razie skończyłoby się to zawieszeniem systemu, przegrzaniem, babską migreną i pewnie zwolnieniem na wściekliznę macicy. Koniec końców, jak co dzień stoję przed nią minutę, dwie minuty, trzy minuty i zastanawiam się, czy a) podpisać się jej nazwiskiem i wyjść; b) opierdolić ją, bo to przecież jedyny skuteczny sposób na bydło; c) wypisać jej awizo i położyć na biurku, zabierając ze sobą listy. Staram się być w miarę kulturalny, więc używam bardziej wyrafinowanych, a ponoć typowo babskich sposobów wywierania nacisków, tzn. wysyłam sygnały: wzdycham i przewracam oczami w nadziei, że gdzieś w tym jej pustym łbie mignie myśl "o kurwa, przecież on czeka na mój podpis, a to taka prosta sprawa, że co mi tam - podpiszę mu się od razu". EEEE, Wrong. A ja przecież nie wymagam zbyt wiele, do chuja. Przecież zwykła przyzwoitość i kultura nakazywałyby jej maznąć to swoje kurewskie nazwisko na karcie (bo i tak to zaraz zrobi i to bez namysłu czy przeglądania tej korespondencji) i nie blokować człowiekowi życia, puścić go wolno jak ptaszka przez rozporek. Mnie to się wydaje normalne i wydało mi się takim jeszcze za nim zostałem listonoszem. Ale gdzie tam dziury. Przecież robienie dwóch rzeczy jednocześnie przekracza ich zdolności. Zauważcie, że im do gadania potrzebne jest użycie wszystkich zmysłów. Dżizys, nie dość, że to ułomne fizycznie, to i u góry nic nie działa.
powiedzaaaaa, poniedziałek, 04 lutego 2013
Comments