Wrzuciłem pewnemu emerytowi 2 listy z ZUSu - jeden do niego, drugi do małżonki. Pan ten trzyma się dobrze, porusza żwawo, myśli zdawałoby się również sprawnie. Poszedłem do sąsiadów, wracam, a ten już stoi i czegoś chce, bo stare ludzie zawsze czegoś chcą. Idzie, pokazuje mi te listy i mówi "wróciły"... Nie skapowałem, ale dziadek dalej leci:
- Czyli nie trzeba ich wysyłać...
Niby dalej nie rozumiałem, ale że gówno mnie to obchodzi, a i że zapadła mi w pamięć 90-latka, która dostawszy listy spytała mnie "co się z tym robi, gdzie się wysyła?", to nie będąc zbytnio zdziwiony głupotą emeryta, odparłem:
- No nie, to do pana listy.
- No, no, bo napisali tu, że...
Patrzę, a dziadek wskazuje na zawartą na kopercie informację dla doręczycieli, że w razie niedostarczenia korespondencji zwroty proszę kierować do (siedziba ZUSu)...
Dziadek więc wziął swoje listy i zamiast je przeczytać, odesłał do ZUSu. I tacy ludzie mają prawo wyboru przyszłości narodu.
powiedzaaaaa, czwartek, 27 marca 2014
Comments