Scena sprzed jakiegoś miesiąca. Jest mój bratanek (2,5 roku) i bratanica (1,5). Są i zabawki - a jak, na bogato! Każdy ma niby swoją kupkę tych resoraków i innych pierdół i standardowo jedno zabiera drugiemu te zabawki. Tym razem to starsze młodszemu. Bierze jedno po drugim. Niby tylko zobaczyć, niby tylko ogląda, ale nie odkłada ich już z powrotem na miejsce, tylko kładzie za swoimi plecami. Jedno, drugie, trzecie... Tak się dzieje za każdym razem, mimo uwag, zakazów i tłumaczeń. Zło w czystej postaci, bez naleciałości kulturowych. Egoizm, przetrwanie i inne takie bzdety. Patrzę na to i najchętniej bym mu... ale wiem, że to i tak nic nie da - bo ZŁO JEST SILNIEJSZE! Gówniarz będzie coś mamrotał, łkał niby, miny jak zbity pies robił, ale zabawki nie odda, a i kolejną podpierdoli jak jakiś Vaclav Klaus na oczach zebranych. Ja zresztą zwracać mu uwagi nie mam zamiaru, bo to nie moje dzieci, w dupie to mam, a i nerwów mi szkoda. Podirytowany stanem kondycji ludzkiej, mówię zatem gorzko do bratanka: "No, wszystkie weź, jeszcze jeden, o i tu jeszcze, i ten, no, bierz, zabierz jej, wszystkie". Gówniarz kradnie oczywiście na całego jakby w końcu w żywioł swój trafił, a ja dostaję opierdal od jego ojca, a mego brata:
- Co ty robisz! Nie mów mu tak! Nie zachęcaj go!
Tak oto niby po raz kolejny zwichrowałem niewinną i czystą psychikę bratanka. Tylko bądźmy szczerzy: zło było tam wcześniej. Bo zło było pierwsze. (I tu się rozlega złowieszczy śmiech)
Ps. Tylko proszę nie pisać truizmów w stylu "po to człowiek stworzył kulturę, by pokonać instynkty" albo "kultura źródłem cierpień człowieka". Ja wiem o tym i wy wiecie o tym, więc może po prostu zjedzmy ciasta.
powiedzaaaaa, poniedziałek, 05 marca 2012
Comments