Znowu nic mi się nie śni, motyla noga! Całymi miesiącami. A przynajmniej żaden ze snów do mnie nie dociera, jakby mi ktoś drzwi do kina zamknął. A przecież to moje kino, kurcze pióro! Kiedyś, w czasach, gdy moje życie wewnętrzne było... no... po prostu - było, moja nieświadomość pchała mi do snów całe masy pokręconych filmów i a to człowiek bił się z dresiarzami albo uciekał po schodach przed seryjnym mordercą. A dzisiaj nic. Raz na parę miesięcy jakieś dymanie Daniela Craiga przez kobietę o męskich genitaliach. Pff! To raptem namiastka starych dobrych snów, ze starego dobrego kina. Kiedyś ucieczka z psychiatryka była na porządku dziennym. Się wychodziło po parapecie, wybiegało z budynku, wsiadało do tramwaju z numerem (no właśnie, kurwa - 6 czy 7?) i uciekało - stały sen. Albo śnił się człowiekowi tatuś w roli gwałciciela, trzymał cie w jakiejś stęchłej norze, a ty dobywałeś chuj wie skąd noża i wbijałeś mu w brzuch, uciekając przez gęsty las. Albo wojna pełna ucieczek i strzelania do Niemców, gdzieś w ruinach obozów koncentracyjnych, tuż przed niespodziewanym marszem miliona dresiarzy w twoim kierunku. Albo te zboczone, pełne dymania własnego brata w damskie narządy rozrodcze - klasyk. Albo mamusi na dachu vana, na oczach ludzi idących od autobusu. Albo nieco mniej bezpośrednie, pełne symboli, jak choćby ten o spaleniu drzewa, co miało oznaczać chyba impotencję (dementuje te pogłoski). Smażenie kiełbasek na jego zgliszczach też było zastanawiające. Do tego te wieczne gonitwy i ucieczki po schodach, które najpewniej oznaczają seks. No i jeden z ciekawszych snów o odnalezieniu tajemnych drzwi do piwnicy pełnej starych, przykrytych mebli, z myszą gryzącą dziurę w ścianie.
Kiedyś miałem kino moralnego niepokoju. Człowiek budził się i miał, o czym myśleć. Dzisiaj nawet kino zamknęli - została tylko ta jebana rzeczywistość, nudna jak wieczne szczekanie tych samych psów, absurdalna jak 4-krotna zmiana etatu w ciągu jednego roku pracy, tragiczna jak 70 lat drogi krzyżowej.
powiedzaaaaa, wtorek, 11 grudnia 2012
Comments