top of page
powiedzaaaaa

Życie, samotność, ciepło

Wyszedłem z domu, po czym przypomniałem sobie, że mamy ponoć jakąś pandemię i maskę trzeba wziąć. Rok bycia listonoszem w pandemii, łażenia bez maseczki (bo mam to w dupie), kontaktów z ludźmi na kwarantannie, z ludźmi z pozytywnym wynikiem na COVID-19, wręczania im pulsoksymetrów i jakoś dalej jestem zdrowy... Świat stosuje środki stanowczo nieadekwatne do zagrożenia. Wróciłem po maseczkę i pojechałem na miasto po prezent dla chrześnicy, słuchając w aucie "Coming Up" Lupe Fiasco. Miałem dobry nastrój, energię, po czym pochodziłem nieco wśród ludzi w galerii i zrozumiałem, że jestem sam... I będę. Nawet wśród ludzi. Wyobraziłem sobie swoje przyszłe 30 lat i wreszcie starość z oczami wbitymi w TV w pustym mieszkaniu, jak emeryci, których widuję. Wróciłem do domu z lekka przybity, planując upić się wieczorem, co właśnie czynię z niemałymi sukcesami.


"Gdzie są listy do św. Mikołaja?" - spytałem na poczcie. Jak co roku otworzyłem je i przeczytałem nagłos czego chce Ola, Jakub i inni. Niektórzy do swych listów zaadresowanych do Laponii (to wszystko trafia do Koluszek) dodają swój adres zwrotny. Pomyślałem sobie, że fajnie byłoby co roku wybierać spośród tych kartek jedno czy dwoje dzieci, kupować im zabawki z ich życzeń i wysyłać je na adresy, które podały. Wyobrażacie sobie to zdziwienie na twarzach rodziców, gdy dostają paczkę od św. Mikołaja? Problem w tym, że rodzice pewnie też kupili to samo.


Jamie Foxx nagrał parę lat temu kawałek "You changed me" z kiepskiej płyty "Hollywood. A Story Of A Dozen Roses" ("Unpredictable" i "Intuition" były świetne). Zabawne, że jeszcze we wpisach sprzed roku znajdziecie mnie chwalącego sobie kawalerstwo, samotność, brak problemów z babami, brak kłótni, fochów, niedzielnych obiadków z teściami, imienin u koleżanek dziewczyny, itp. Jeszcze rok temu cieszyłem się na sobotni alkohol z komputerem, miałem swoje hobby, zainteresowania, cele i wysokie ego. Dziś wszystko wygląda inaczej. To oczywiście minie, bo uczucia są jak rzeka. Siedzisz na brzegu i widzisz jak płynie, mija zakręt, znika. Uczucia mogą przystanąć w miejscu na dłużej, spiętrzyć się, ale w końcu miarka się przeleje i woda spierdoli. Pytanie czy nie warto czasem samemu zbudować tamę, a potem wzmacniać ją, by uczucia nie uciekły? Strasznie to banalne, wiem, wiem, ale taki mam ostatnio klimat.


Złożyłem wniosek o odejście z poczty, ale choć jeszcze nie dostałem oficjalnej, pisemnej odpowiedzi, to już niemal wiadomo, że nic z tego, bo urzędu nie stać na stratę pracownika. Ponad 20 kawałków poszło się jebać, ale co gorsza moja szansa by wejść w rok 2021 inaczej też. Liczyłem na to, że wszystko będzie inaczej. Niestety, teraz mogę jedynie odejść z pracy, nie mając nawet prawa do zasiłku.


Za 4 miesiące minie 10 lat pisania tego bloga. Szok. Naprawdę brak słów, by opisać jak szybko czas mija. Piłkarze, których podziwiałem już dawno przeszli na emerytury, Halle Berry, moja #1 of all time ma już 52 lata (wciąż fire), ja mam już 35, choć czuję się na 20. Życie tak strasznie szybko mija... Za 9 dni minie już miesiąc od moich urodzin. Przecież dopiero co były. Jeszcze nie zdążyłem przeboleć straty ostatniego roku, a już minął miesiąc.



powiedzaaaaa, niedziela, 20 grudnia 2020r.




50 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

2021 - Game Changer?

Jest taka utopijna wizja, by uczynić rok 2021 rokiem przełomowym w życiu, które nie daje mi żadnej satysfakcji. Taka wizja, że studnia...

Comments


bottom of page