Z okazji jutrzejszego Dnia Dziecka, życzę dużo szczęścia wszystkim maluchom, tym maciupeńkim, tym maluczkim i tym nieco większym. Życzę Wam, drogie dzieci, dwudziestu ton pieluch na pupkę, abyście mogły srać ile wlezie, kiedy chcecie i gdzie chcecie. A co! Następna taka możliwość przydaży się Wam dopiero na starość, tuż przed śmiercią. Ups, czy ja aby nie powiedziałem o śmierci? Oj, palnąłem głupotę - Wy, drogie dzieci nie umrzecie. Umrą wszyscy dookoła, ale nie Wy. Na raka, zawał serca, wylew lub tysiąc innych chorób, w bólu, cierpieniu lub nieprzytomności, przygnieceni ciężarem życia bądź autobusem - ale nie Wy, maluszki kochane. A jeśli nawet, to jeszcze dłuuugie i piękne życie przed Wami. Pełne ekcytujących podróży rozklekotanym autobusem po dziurawym asfalcie wśród reszty bydła, tj. innych milusińskich skarbeńków i perełeczek, moje wy, mymymy. Do tego jakieś 17 lat nerwowego odpowiadania pod szkolną tablicą z deklinacji liczebników zbiorowych, budowy pierwotniaków należących do typu orzęsków z podgromady równorzęsych czy wyliczania na ów tablicy liczby c z logarytmu przy podstawie a z liczby b. Ocean pasjonującej wiedzy przed Wami! Ale do tego wszystkiego jeszcze daleko, więc nie macie się co martwić! Jeszcze wiele przed Wami bajek o księżniczkach zamkniętych w wieżach, smokach ziejących ogniem, królewiczach na białych koniach i krasnoludkach, co to robotę za was odwalą w nocy. Wiele czasu, nim zrozumiecie że księżniczki śmierdzą fajkami, bo palą jak smok, a królewicze to dresiarze w maluchach. Te zaś małe krasnoludki to nikt inny jak Wy, moi mili. Takie małe trybiki, sługusy, mrówki w wielkim świecie, które zapierdalają za kogoś po nocach, na nocnej zmianie w magazynie. Oj, tak - całe piękno życia przed wami! Podróbki markowych ciuchów, kosmetyków, kradzione podróbki Rolexów kupione od Turków, chrzczone piwo, podrabiana benzyna do Waszych pierwszych 20-letnich Polonezów, wóda z mety, płyty na piratach bądź zgrane z MP3-ójek, miliardy zakłamanych reklam, ekologicznie zmutowane warzywa, stare kiełbasy nasmarowane oliwą dla błysku, chińskie koszulki spryskane rakotwórczymi pestycydami, żeby przetrwały interkontynentalną podróż... Ale do tego jeszcze tak daleko! Oj, jak daleko! Póki co, życzę masy prezentów! Dziewczynkom lalek, które robią siusiu i kupkę, coby was od małego przygotować do roli matek. Chłopczykom piłeczek i samodzików, które robią brum! brum!, zebyście mieli o czym rozmawiać z całą płcią męską przez resztę życia. Wszystkiego najlepszego!
A, bym zapomniał! Żeby spełniły się Wam wszystkie marzenia! Kim chcecie być, jak dorośniecie? Christianem Ronaldo? Strażakiem? Policjantem? Modelką? Astronautą może? Jestem pewien, że w Powiatowym Urzędzie Pracy znajdzie się jakaś oferta spełniająca Wasze nawet najgłębsze życzenia! A jeśli nie, to nie traćcie życia na frustrację i rozczarowanie! Carpe diem! Chwytajcie dzień, maluchy kochane - z rańca, od pobódki o 6 do wyjścia do pracy o 6:30, w trakcie jedzenia bułek zawiniętych w papier śniadaniowy, w trakcie higieny osobistej, mycia, szczania, mycia rąk i twarzy, kupki, podmycia dupki, znowu szczania, mycia rąk i twarzy, szczania... I po pracy, od 17 do 22, nim się Wam oczy zamkną ze zmęczenia, oglądając po raz kolejny Zabójczą Broń. I najważniejsze, żebyście zdrowe nam były, aż do samej śmierci. Ups, znowu coś pokręciłem. Żebyście zdrowe były, zwolnień z roboty nie brały, podatki płaciły, upierdliwi na starość nie byli, emerytur nie dożyli! Zebyście uśmiechnięte były! Po co to się tak zamartwiać bezsensem życia, nieuniknionym końcem, absolutem, i innymi bzdurami? Na świecie przecież tyle piękna! Samochody czerwone, tropiki, taka Palestyna jaka ładna...
Całuski, tuli-tuli, misiaczki. Pa!
powiedzaaaaa, wtorek, 31 maja 2011
Comentarios